100 Feet/ Domowe piekło (2008)
Marnie Watson wyrokiem sądu zostaje skazana na odsiadkę za zamordowanie, jakkolwiek w obronie własnej, swojego męża policjanta, Mike’a.
Ostatni rok wyroku ma odsiedzieć w areszcie domowym, nie mogąc oddalić się więcej jak sto stóp od zainstalowanego tam nadajnika. Kobieta cieszy się pozorną wolnością w czterech ścianach domu i pragnąc nic więcej niż święty spokój.
Co prawda doskwiera jej samotność, bo z łatką morderczyni raczej nie ma szansy zostać królową balu. Wypinają się na nią rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Dodatkowo jeden z policjantów, niegdyś przyjaciel jej i partner jej martwego męża, Shanks inwigiluje ją i dokucza, w żaden sposób nie mogąc pogodzić się z faktem, iż jego kumpel był zwykłym psycholem.
Dzielna kobieta znosiłaby to, gdyby nie interwencja z zaświatów. Duch męża dalej krąży po ich wspólnym, niegdyś, domu i jak za 'starych dobrych czasów’ spuszcza jej łomot i usiłuje uśmiercić.
Horror jest kojarzony jako gatunek czysto rozrywkowy. Ma bawić strasząc i nie wiele ponadto. Nie wiem jak wy, ale bardzo wielu widzów wychodzi z takiego właśnie założenia. Twórcy tego gatunku starają się jednak przemycić do swoich filmów nutkę powagi, chcą poruszać ważne kwestie, bodaj otrzeć się o problemy społeczne.
Tak też jest w przypadku Erica Red’a. Ostatni z filmów twórcy takich hiciorów jak, „Autostopowicz„, czy mniej znanego, ale całkiem niezłego „Body parts„, porusza problem przemocy domowej, oraz piętna, jakie społeczeństwo odciska na tych, którzy dopuszczają się zbrodni morderstwa – albo raczej na tych, którzy zostają za nią oficjalnie obwinieni.
Mąż skurwysyn zostaje zabity, ale to nie koniec piekła dla kobiety, która latami znosiła maltretowanie z przyzwoleniem władz, w dodatku z rąk osoby będącej stróżem prawa. Marnie nijak nie może odciąć się od tragicznej przeszłości, bo w imię starej zasady ghost story kto był za życia palantem, po śmierci jest jeszcze groźniejszym palantem. Mike zaczyna objawiać swoją fizyczną obecność w domu żony. Początkowo rzuca w nią talerzami, spycha ze schodów, czy nie pozwala skutecznie zamalować plamy krwi, jaką po sobie pozostawił. Z czasem, gdy kobieta stara się go przepędzić, pozbywając się wszystkich śladów jego bytności w domu, on staje się jeszcze bardziej agresywny.
Marnie przeżywa dokładnie to samo, co za jego życia. Chciała go wykluczyć, więc on postanowił ją zabić. Uwięziona na sto stóp od nadajnika ma dość małe pole manewru, a jakakolwiek pomoc z zewnątrz jest nie możliwa, o czym przekonuje się, gdy duch załatwia jej małego kochana (Fani „Plotkary” baczność, przed Wami zmaltretowany Chuck Bass).
Scenariusz filmu jest więc całkiem zgrabny. Jednak znacznie ciekawiej byłby, gdyby twórca tak dobitnie nie podkreślał faktu, że mamy tu tylko jedną drogę interpretacji: duch. Czy nie było by fajniej, gdyby obecność Mike nie manifestowała się tak dosłownie? Gdyby widz miał szansę pomyśleć: Hę… a może lasce odwala, bo ma wyrzuty sumienia?
Na myślenie nie ma tu czasu, nie ma takiej możliwości, bo zmora przyjmuje kształt człowieka i w czasie wielkiego BUM ogłasza swoje zamiary. Pomijając fakt, że obraz ducha przedstawia się tandetnie, to jeszcze nie zabraknie tu durnych scen, jak rzucanie w ducha obrączką w celu jego eksterminacji. Zbliżenie na pierścionek, otoczony płomieniami wywołał u mnie drwiący uśmiech i zaczęłam wypatrywać Goluma, który go pochwyci.
Sceny finałowe są bardzo źle zrobione natomiast sam epilog poprawił mi nieco nastrój. SPOILER: Już myślałam, że cudem ocalony Shanks odejdzie pod rękę z Marnie prosto na komisariat, albo co tam, od razu do prokuratury, gdzie poświadczy, że oto miał do czynienia z duchem, a Marnie jest biedną ofiarą. To by było duże przegięcie. Zamiast tego dzielna kobieta ucieka w siną dal z kotem na ręku, a policja stwierdza iż zginęła w pożarze. Ciekawe skąd wytrzasnęli jej spalone truchło? Ale mniejsza o to. Grunt, że kot i jego pańcia odjechali busem w stronę słońca. KONIEC SPOILERA.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:8
Zabawa:7
Walory techniczne:5
Oryginalność:7
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:7
To coś:7
64/100
W skali brutalności: 2/10
Dziekuje za recenzje!
Bardzo proszę:)
Zerknij na Uśpieni 2014
Zerknij wyżej;)