The Monkey/ Małpa (2025)
Bracia bliźniacy dominujący Bill i raczej wycofany Hall znajdują na strychu pamiątkę po ojcu – jego zabawkę z czasów dzieciństwa, małpę z bębenkiem. Wkrótce po tym w ich najbliższym otoczeniu zaczyna dochodzić do serii tyle dziwnych, co makabrycznych zgonów. W końcu postanawiają pozbyć się zabawki łącząc jej pojawianie się z serią niefortunnych śmierci. Na długie lata, przynajmniej pozornie, udaje im się zapomnieć o tym mrocznym dziedzictwie, do chwili gdy zmuszeni są by któryś z nich przyjął spadek. Hall wraz z synem, z którym ma raczej umiarkowany kontakt, wyrusza w rodzinne strony by dowiedzieć się co też zabawna małpa porabiała przez wszystkie te lata.
Sporym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że Osgood Perkins bierze na warsztat opowiadanie Kinga by na jego podstawie nakręcić swój nowy film. Ten twórca raczej z daleka trzymał się od mainstreamowych pomysłów i tak naprawkę każde z jego dotychczasowych filmowych przedsięwzięć tylko to potwierdzało. Po pierwsze ma być dziwnie, dopiero później strasznie. Jak ma się do tego średnie opowiadanie najbardziej kultowego pisarza amerykańskiej grozy? Nijak i trochę taki też jest efekt tej koalicji.
„Małpa” to film ukuty na szokerach, ciągu makabrycznych ujęć przeplatanych próbami budowania warstwy dramatycznej. Trwamy od jednego dziwnego zgonu do drugiego, obserwując jak bezskuteczne są wszelkie próby ich zapobiegania. Trochę takie „Oszukać przeznaczenie”, tylko że zamiast bezkształtnej siły absolutu, mamy małpę z bębenkiem, która tym wszystkim zawiaduje.
Sceny śmierci są tak kuriozalne, że bliżej temu do czarnej komedii aniżeli horroru. Perkins nawet nie próbuje być poważny, bo prezentując portret rodzinny Halla przedstawia nam coś na kształt rodziny Adamsów, na której czele stoi Louis, kobieta na moje oko balansująca na granicy załamania nerwowego, aczkolwiek sportretowana jako wesołkowaty odklejeniec tańczący na pogrzebie. Hall to ofiara przemocy ze strony własnego brata bliźniaka dodatkowo poturbowanego traumą nieobecnego ojca.
Nie czytałam opowiadania, ale casting wydaje mi się tu mocno dyskusyjny i osobiście kreacja głównego bohatera kompletnie mi nie siadała. Zastanawiałam się co on tu robi i on chyba też się nad tym zastanawiał. Mimo relatywnie niezłej rozrywki jaką zapewnił mi film, uważam go za raczej średnie dziwowisko, ot obejrzeć można, ale nie koniecznie.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:6
Aktorstwo:6
Oryginalność:5
To coś:5
54/100
W skali brutalności:2/10