Oddity / Dom osobliwości (2024)
Psychiatra Ted Timmins zostawia swoją żonę w nowym, aktualnie remontowanym domostwie i udaje się na nocną zmianę w miejscowym zakładzie zamkniętym dla chorych psychicznie. W nocy do posiadłości przychodzi jego były pacjent, niedawno zwolniony z zakładu Olin Boole. Wszystko wskazuje na to, że obłąkany człowiek pod pretekstem ostrzeżenia Dani Timmins przed intruzem wdziera się do posiadłości i dokonuje na niej krwawego mordu. Ponownie trafia do zakładu, gdzie wkrótce zostaje znaleziony martwy, zatłuczony w ten sam sposób co żona doktora. Wdowiec w tym czasie wiąże się z koleżanką z branży Yaną i to właśnie z nią zamieszkuje plamiony krwią żony dom. Na prośbę ekscentrycznej siostry Dani, Darcy, Ted przynosi do jej sklepu (składu pełnego dziwnych, być może nawiedzonych przedmiotów) przedmiot osobisty Olina. Pamiątka po zabójcy siostry? A może chodzi o coś zupełnie innego. W trakcie spotkania ze szwagierką rzuca jej niezobowiązujące zaproszenie. Ku zaskoczeniu jego i Yany, Darcy w rocznicę śmierci siostry pojawia się na progu jej – niegdyś – domu i domaga gościny. Gdy Ted wykręca się koniecznością wyjścia do pracy Yana zostaje z osobliwym gościem sama.
Pochodzący z Irlandii Damian McCarthy w swoim bodaj drugim pełnometrażowym filmie funduje nam przejażdżkę po równi pochyłej między opowieścią ghost story, a kinem psychologicznym. „Oddity” ma spore szanse na tytuł jednego z lepszych tegorocznych filmów, bo i widzowie i krytycy zdają się być zgodni w pochwałach.
Jeśli chodzi o mój odbiór to, to co zdecydowanie muszę wyróżnić to pomysłowy montaż. Rzadko kiedy pojawia się u mnie efekt wzdrygnięcia, wszelkie jump scary już na mnie nie działają, a tu proszę – bez jump scare’ów i można. Przy scenie śmierci Dani, autentycznie miałam dreszcze. Jeśli montaż to też ujęcia – bo bez sprawnego prowadzenia kamery, kierowania jej oka na odpowiednie punkty, z odpowiednim natężeniem nic by nie wyszło. A tymczasem już pierwsze sceny: spotkanie Dani z Olinem pokazują, że operatorzy doskonale widzą jak zbudować atmosferę grozy.
Myślę, że sama sceneria już robi robotę. Okazały dom o surowych ścianach, zaadaptowany po dawnych stajniach wypada arcyupiornie przy stosownym oświetleniu. Dodajcie do tego jeszcze dobrą historię. Nie wybitną, pewnych rzeczy idzie się domyślić, ale sposób w jaki połączono kolejne 'kropki’ zdaje egzamin. Aktorsko, na dobrym poziomie, a pomysł na postaci jest bardzo dobry. Dani i jej siostra bliźniaczka – w obydwie wciela się ta sama aktorka – to intrygujące persony. Darcy jest niewidoma 'a wszystko widzi’. Widzi nawet więcej, bo dzieli nadnaturalnym zdolnościom potrafi czytać z przedmiotów. Informuje o tym swojego szwagra, tą zdolnością uzasadnia potrzebę posiadania przedmiotu należącego do mordercy siostry. I choć możemy być sceptyczni jak Ted to cała jej nieco posągowa postać, otoczona mgiełką niesamowitości budzi w widzu dreszcz niepokoju. A gdy dodatkowo zjawia się na progu z niezwykłym prezentem – wprawia w delikatnie mówiąc konsternację – jego aktualnych mieszkańców.
Narracja jest raczej powolna, ale nie można powiedzieć, że nic się tu nie dzieje – dzieje się dużo, ale nie towarzysz temu egzaltowany przesyt, przerost formy nad treścią – bolączka wielu współczesnych produkcji. Jest nastrojowo, nieco upiornie i intrygująco. Jest na co popatrzeć. Polecanko.
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła: 8
Klimat:9
Napięcie:7
Zaskoczenie:6
Zabawa:8
Walory techniczne: 9
Aktorstwo:8
Oryginalność:6
To coś:8
72/100
W skali brutalności: 2/10