Cobweb/ Pajęczyna (2023)
Ośmioletni Peter nie ma łatwego życia. Choć jest mądrym i spokojnym chłopcem w szkole doświadcza prześladowania ze strony silniejszych kolegów. Wytchnienia nie może zaznać także w domu, bo zdaje się, że za ścianą jego pokoju czyha coś co nie tylko próbuje się z nim komunikować, ale i do szczętu go przeraża. Nie może też liczyć na wsparcie rodziców, których postawa staje się coraz gorsza. Ostatnią nadzieją jest nowa nauczycielka, która wyraźnie interesuje się losem dziecka.
„Pajęczyna” horror nastrojowy od Samuela Bodina na podstawie pomysłu Thomasa Devlina oferuje nam opowieść o koszmarze dzieciństwa. Jego bohaterem jest sympatyczny chłopaczek, któremu łatwo współczuć, choć patrząc na jego otoczenie i obojętność z jaką jest traktowany to w tym w swoim współczuciu widz będzie raczej osamotniony. Peter ma problemy w szkole i w domu. Wyrostek imieniem Brian lubi go dręczyć, a z owego kłopotu nie ma się komu zwierzyć. Na domiar złego zaczyna słyszeć dochodzący zza ściany głos, który zdaje wiedzieć dość dużo zarówno o samym Peterze jak i o jego rodzicach.
A jeśli już o nich mowa to trzeba nadmienić, że maja bardzo ciekawe metody wychowawcze. Z początku może nam się wydawać, że to tatuś wiedzie tu prym w byciu chujkiem, ale szybko okaże się, że matce również niczego nie brakuje, a gdy na arenę wkroczy zmartwiona losem dziecka nauczycielka obydwoje pokażą bardzo brzydkie oblicze. Tylko o co im chodzi? To właśnie główna filmowa zagadka. Z jednej strony głos w ścianie z drugiej rodzice, którzy starają się za wszelką cenę ukręcić tej sprawie łeb. Kto tu jest faktycznym czarnym charakterem?
Można by tą opowieść poprowadzić bardziej banalnie i pewnie taki los spotkałby pomysł Devlina gdyby nie filmowe preferencje reżysera, a ten widać zapatrzył się bardziej na kino skupione na wątkach dramatycznych niż na efekciarskich grozowych ekspozycjach. Nie mamy tu więc dużo jum scareów, zamiast tego twórcy fundują nam powolne wręcz senne wprowadzanie, dużo niejednoznaczności, dużo niejasności i jeszcze więcej niedomówień. Nie wszystkie kwestie znajdą uzasadnienie i wytłumaczenie i nie wszystko zostanie nazwane po imieniu. Mnie osobiście szczególnie to nie razi, choć muszę przyznać, ze w środkowej partii filmu mamy sporo chaosu. Podobał mi się klimat tego filmu, podobał mi się pomysł i fakt, że tak duży nacisk położono na warstwę dramatyczną. Ogólnie bardziej na plus niż na minus.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 7
Klimat:8
Napięcie:6
Zaskoczenie:5
Zabawa:7
Aktorstwo: 7
Walory techniczne: 8
Oryginalność: 6
To coś:6
61/100
W skali brutalności: 1/10