Najlepsze zimowe filmy grozy
Drodzy Parafianie, zgodnie z obietnicą spieszę do Was z naręczem tytułów. Tytułów nie byle jakich, bo wyjątkowo upiornych filmów grozy, których akcja rozgrywa się w zimowej scenerii. Tu największym antagonistą będą niezrównane siły natury. Ubierzcie się ciepło.
1. Białe szaleństwo, czyli historię z maniakalnymi zabójcami grasującymi zimą.
Darujmy sobie wszystkich mikołajów i wątki świąteczne, na to mamy osobne zestawienia. Skupmy się na psychopatach, w casual’owych, mrozoodpornych strojach. Mój ulubieniec w tym zestawie to oczywiście „Hotel zła”. Oglądam go pasjami, namiętnie, kilka razy w sezonie, niezależnie od pogody i nastroju. Mamy tu do czynienia z dość klasycznym, ale fajnie i nie głupio poprowadzonym skandynawskim slasherem. Piątka młodych ludzi wyrusza w góry gdzie niefortunny zjazd na deskach kończy się złamaniem otwartym u jednego z uczestników wycieczki. Połamaniec i jego przyjaciele znajdują schronienie w opuszczonym górskim hotelu, w którym przed laty doszło do zaginięcia syna właścicieli. Uwielbiam tutejszą final girl, uwielbiam sceny plenerowe i nawet pana zabójce darzę niejaką sympatią.
Z „Martwym krzykiem” sprawa ma się nieco inaczej. W sumie to za nim nie przepadam, ale nasunął mi się na myśl, bo jakby nie patrzeć spełnia wymogi kategorii. Jest głupi, ale bawi i morduje. Polecam Wam natomiast dwie produkcje z 2015 roku: „Wizytę” i „Zło we mnie”.
Obydwa obrazy poza zimowym tłem łączy mocny fabularny twist i duża dawka obłędu. To filmy dla fanów psychologicznych rozgrywek. Mogę wam zarekomendować również „Edge of winter” z 2016 roku. Ojciec i dwóch synków. Sytuacja w jakiej postawieni zostali trzej bohaterzy budzi skojarzenie z filmami o walce z naturą. Tu mamy leśne pustkowie w środku śnieżnej zimy. Jednak te niesprzyjające okoliczności do dopiero wierzchołek góry lodowej. Prawdziwym wrogiem bohaterów będzie szaleństwo.
Ofiarą zimowego snajpera zostaje para z „Red dot”, która wpadła na pomysł rozbijania namiotu w środku zimy. Nie wiem, kto był bardziej szalony, oni czy morderca:)
2. Zimowa pułapka, czyli o tych co utknęli na śniegu.
Ta kategoria jest częścią każdej z pozostałych kategorii, bo sytuacja uwięzienia w zimowo opresyjnej rzeczywistości łączy tak naprawdę każdy z obrazów z gatunku grozy z zimą w tle. Bo do czego innego miałaby ona być pretekstem? raczej nie do sparowania się olejkiem do opalania. W każdym bądź razie mam dla Was klawe tytuły, gdzie zimowa izolacja mocno daje w psychę antagonistom.
Klasyczne Kubrickowskie „Lśnienie” i zima w hotelu Panorama, położonego w wysokich górach Colorado luksusowego kurortu nad którym piecze na sprawować niespełniony pisarz Jack Torrance wraz z familą. Mamy tu co prawda elementy paranormalne, ale osobiście czytam tę historię jako studium szaleństwa, któremu stosowna aura pozwoliła rozkwitnąć. Mamy tu do prawdy piękne okoliczności przyrody, z których wisienką na torcie się zasypany labirynt z serią epickich scen. Groza, groza, groza.
„Domek w górach” typowałam jako jeden z najlepszych straszaków 2019 roku. Rzecz dotyczy borykającej się z problemami psychicznymi kobiety imieniem Grace, której przypada w udziale opieka nad dziećmi swojego narzeczonego. Opieka w tyle pięknym co upiornym miejscu: górskiej chacie pośród śniegu i mrozu. Bardzo dobrze zmiksowany motyw ghost story z horrorem psychologicznym. A te dzieciaki to chyba wychowane w Panoramie;) Gorąco polecam. Obydwa filmy z tej grupy łączy fakt, że bohaterzy zmuszeni są opuścić ciepłe wnętrza by szukać ratunku na śniegu i mrozie.
3. Dziwne zjawiska na śniegu, czyli zimowe horrory sci-fi.
Tu nie może zabraknąć „Coś” Carpentera, a może także jego prequela z 2011 roku. A jeśli jesteście mega odważni to lećcie dalej i zdecydujcie się na oryginalną wersję z 1951 czyli „Istotę z innego świata„. Fabułę chyba wszyscy znamy, ale dla formalności: ekipa naukowców znajduje w Arktyce obcy organizm. Jest to absolutny klasyk, mięsista groza pierwszego sortu. Tylko piesków szkoda.
Sama jeszcze nie miałam okazji zobaczyć, ale planuję więc i wam napomknę o dziele wytwórni Hammer „Odrażający człowiek śniegu” z 1957 roku. Pojawia się, racze nie inaczej, wątek Yeti. Myślę, że może być grubo. Jak obadam to podzielę się wrażeniami.
A teraz przenieśmy się na Alasce i przyjrzyjmy się jeszcze „Ostatniej zimie” z 2006 roku. Ten film nie cieszy się zbyt dużym uznaniem, ale ja za nim wręcz przepadam. To bardzo nastrojowy i ciekawy w wymowie horror ekologiczny. Jeśli jeszcze nie widzieliście to proszę się nie uprzedzać i oglądać.
4. Paranormalna zima.
Duchy i inne zmory w horrorach paranormalnych wyjątkowo śmiało poczynają sobie w zimowe noce. Tu moim absolutnym faworytem jest „Mroźny wiatr” z 2007 roku. Bardzo klimatyczny, zimowy horror, w którym towarzyszymy dwójce bohaterów podczas podróży do domu w przededniu świąt Bożego Narodzenia. Piękne śnieżne pejzaże i naznaczony tragedią pechowy odcinek drogi.
Wampiry też lubią zimę, czego dowodem mogą być wydarzenia z „30 dni nocy”. Wielką fanką nie jestem zdecydowanie wolę stąpającą boso po śniegu małą wampirzycę z „Pozwól mi wejść”. Tu mamy dwie wersje, szwedzki oryginał i remake od USA. Obie zaspokoją Wasz apetyt na śnieg i krew.
Jeśli lubicie mini seriale to powinien Wam przypaść do gustu „Sztorm stulecia”, czyli adaptacja powieści Kinga o śnieżycy nadciągającej nad pewną wyspę. Oczywiście warunki atmosferyczne to tylko preludium dla czegoś znacznie gorszego i czegoś co trudno racjonalnie wytłumaczyć. Stare, ale jare.
„Tragedia na przełęczy Diatłowa” to bardzo tajemniczy survival horror z wątkiem jak najbardziej paranormalnym. Grupa studentów chcąc wyjaśnić zaginięcie alpinistów z roku 1959 roku wyrusza w góry, a tam… sami musicie zobaczyć. W podobnym tonie utrzymany jest estoński horror z 2015 roku „Widmo z gór”.
5. Siłami natury.
Mam w ofercie również film w których warunki pagodowe i komiczność przebywania w nich jest główną sytuacją problemową w filmie. Nie mamy grasujących zabójców. Czysty surwiwal, jeśli czymś skażony to jedynie wątpliwościami ad. logiki działania bohaterów;)
„Frozen” z 2009 jest zresztą jednym z moich ulubionych filmów. Jest to historia trójki młodych ludzi, którzy utknęli na wyciągu narciarskim. Wysoko, zimno, znikąd pomocy. Podobnym tropem idzie fabuła młodszej produkcji prosto z Rosji, „Oderwani” z 2019 roku. Zdecydowanie mniej udany, ale można zerknąć, bo jakieś walory kina survivalowego ma. Siły natury okazują się twardym przeciwnikiem dla dwóch sióstr które udały się na zimowe nurkowanie w „Pod powierzchnią” z 2020 roku.
Ode mnie tyle, jeśli macie jakieś ciekawe oferty w tym temacie liczę, że się podzielicie.
misery76 napisał
Ze swojej strony polecam „Lawinę strachu” – ukraińsko – gruziński film z 2020 roku o parze, która wbrew ostrzeżeniom udaje się na snowboardową przejażdżkę na nieczynnym szlaku. Na Filmwebie film ma średnią 4,3 ale dla mnie jest rewelacyjny. Niezwykle klimatyczny, piękne zdjęcia, mroczna muzyka, non stop groza i napięcie. Super dreszczowiec z motywem psychopaty polującego na swoje ofiary.
Elżbieta Skrzypczak napisał
Polecam również thriller Sci-Fi „Kolonia” z 2013 roku, w którym główne role zagrali: Laurence Fishburne, Kevin Zegers i Charlotte Sullivan.