Podziały nocy – Eliza Korpalska
Aurelia jest częstym gościem w szpitalu psychiatrycznym. W trakcie jednego z pobytów dochodzi tam do morderstwa jednej z pracownic. Aurelia skupiona na wiwisekcji własnego szaleństwa, zakotwiczona w swoich podziałach nocy początkowo nie interesuje się sprawą, do chwili gdy młody rezydent psychiatrii podpada jej swoją diagnozą. Teraz Aurelia pragnie właśnie Fiodora obsadzić w roli głównego podejrzanego.
„Podziały nocy” nie są klasycznym kryminałem, nie są klasycznym thrillerem, ciężko przypisać tę powieść do literatury gatunkowej, bo mimo pewnych elementów składowych fabuły, bardziej jest to literatura piękna, proza psychologiczna skoncentrowana na przyglądaniu się narratorce niż na śledzeniu wielce fascynujących wydarzeń. Wydarzenia są, ale autorka używa ich jako rekwizytu, pretekstu do przedstawienia nam Aurelii z całą jej zaburzoną perspektywą, z całą jej zwodniczą i mętną naturą.
Aurelka, jak klasyczny, zraniony narcyz najpierw stara się uwieść czytelnika, wzbudzić w nim współczucie i przywiązać do siebie na tyle byśmy nie mieli przestrzeni na podważenie tego co przekazuje. Jednak jej atencyjność szybko nas zaalarmuje i Aurelka zacznie drażnić, oj drażnić. To fenomenalnie poprowadzona postać, narrator subiektywny przestawiający świat w krzywym zwierciadle. Sposobowi prowadzenia fabuły można by pewnie zarzucić pewien brak liniowości, brak czytelności, ale wszystko znajduje tu swoje uzasadnienie, a jest nim choroba Aurelii. Nie sztuką jest stworzyć bohatera, którego polubią wszyscy, z którym łatwo się utożsamić, który wpisuje się w schematy. Wyzwaniem jest stworzenie bohatera, z którym za nic w świecie nie chcemy się utożsamić, a on robi wszystko byśmy znaleźli w nim swoje odbicie. Bolesne to i celne. Bardzo dobra książka i szkoda, że tak o niej cicho.
Moja ocena: 8/10