Nosferatu/ Nosferatu (2024)
Końcówka lat ’30 XIX wieku. W portowym mieście Wisburg młody pracownik agencji nieruchomości Her Knocka, Thomas Hutter otrzymuje pierwsze, duże zlecenie. Zostawia więc świeżo poślubioną żonę, Ellen pod opiekuńczym skrzydłem swojego przyjaciela, właściciela stoczni Fredricha Hardinga i jego ciężarnej małżonki, a sam rusza do Transylwanii. Tam w zamku hrabiego Orloka ma sfinalizować umowę zakupu przez niego opuszczonej posiadłości Grünewald w Wisburgu. Młody Hutter pozostawia Ellen w nie najlepszym stanie psychicznym. Dręczona sennymi koszmarami kobieta przekonana jest o swoim rychłym spotkaniu ze śmiercią — śmiercią spersonifikowaną w postać mrocznego kochanka.
Począwszy od lat młodzieńczych (nastoletnich) Robert Eggers („Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii„, „Lighthouse„) myślał o wskrzeszeniu „Nosferatu — symfonia grozy„, klasycznego dzieła niemieckiego ekspresjonizmu, filmu niemego z lat ’20. Być może wszystkie jego zawodowe dokonania prowadziły go ku spełnieniu tego marzenia, a sukces kolejnych przedsięwzięć miał być gwarantem przychylności największych studiów filmowych. Jakież musiało być jego zdziwienie, gdy pomysł nominowanego do Oskara reżysera odbijał się echem od pustych ścian. Na sali nie było nikogo, kto zechciałby porwać się na tę 'profanację klasyki’.
Kiedy w końcu się to udało i wcale nie największe, ani nie najbardziej znane studio podjęło się współpracy Eggers ruszył do Europy, by głównie w Czechach (ale nie tylko) wymalować świat 'nosiciela zarazy’.
Jak wiadomo, klasyczny „Nosferatu. Symfonia grozy” Murnau stanowił luźną, nie do końca 'prawnie zgodną’ ekranizację „Draculi” Brama Stokera. Doczekał się całkiem niezłego remake’a z końca lat ’70 aż przyszedł czas na Eggersa i jego wariację na temat hrabiego Orloka. Film miał światową premierę w listopadzie 2024 roku, do naszych kin dopełznie z końcem lutego, co jest dość żałosne biorąc pod uwagę, że polskich dystrybutorów wyprzedziła cała Europa.
Ci którzy zdecydują się na seans kinowy będą mieli okazję doświadczyć przeżycia estetycznego najwyższej próby. Każdy kadr z tego filmu mógłby zdobić wnętrza gotyckiego zamku jako obraz malowany ręką romantyka. Widoki zapierające dech w piersiach — nie ma w tym przesady. To bardzo malarskie dzieło, poetyckie i urzekające. Pamiętajmy jednak, że to nie wypad go galerii sztuki tylko seans filmowy. Warstwa narracyjna nie jest już tak doskonała, przynajmniej w moim odbiorze.
To co mi się bardzo podobało to przekierowanie uwagi widza z postaci tego chłystka Thomasa Huttera na jego bladolicą Ellen. Pomijając fakt niezaprzeczany, że uroda córki Deppa – gotycka piękność – idealnie wpisuje się w poetykę tego dzieła, to w pewien sposób scenariusz oddaje jej stery. Ellen mówi, że to ona sprowadziła do miasta Orloka i nie samym swoim istnieniem, ale gorliwymi modlitwami, nocnymi somnambulicznymi seansami o erotycznym zabarwieniu. Taki vibe „Opętania” Żuławskiego. Jej koszmary to godowy taniec przed obliczem śmierci, które tchnie życie w truchło Orloka i sprowadza go do odległego portowego miasta by mógł połączyć się z kochanką. Bardzo podobał mi się pomysł na jej postać.
Nie jestem natomiast przekonana do samego Orloka. Eggers poszedł w body horror i choć jestem miłośniczka tego podgatunku to zgnilizna i rozpad psuje mi tu wystrój 😉 Orlock bardziej wygląda jak zombie, zombie w stroju Kozaka z Zaporoża, który zaraz ruszy na Tatarów, niż wampir. No nie wiem, nie miałam z nim chemii, choć nie można temu zamysłowi odmówić pewnej oryginalności, czy po prostu pochylenia się nad postacią pierwotnej inspiracji, czyli Vladem Palownikiem.
Nie zagrał mi też odpowiednik Van Helsinga, czyli postać Albina Eberharta von Franza wykreowany przez Willema Defoe. Bardziej mi tu przeszkadzał niż pomagał, jego wywody nie prowadziły donikąd i rozcieńczały gęsty klimat. Ja bym zostawiła Ellen samą z jej problemem i chętnie przekonała się do czego to doprowadzi. To takie moje przemyślenia. Nie mniej jestem bardziej na tak, niż na nie, bo to niezaprzeczalnie piękny film, na który aż chce się patrzeć.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła:7
Klimat:10
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:10
Aktorstwo:8
Oryginalność:6
To coś: 7
69 / 100
W skali brutalności: 1/10