Matki w kinie grozy
Dziś przychodzę do Was z ofertą specjalną. Z okazji dnia matki postanowiłam przyjrzeć się postaciom matek, które funkcjonują w filmach grozy. Znajdziecie tu przykłady bohaterek utrudzonych macierzyństwem – szczęśliwych posiadaczek upiornych dzieci, ale i psychopatek wychowujących dzieci na swój wzór i podobieństwo oraz matek w kłopocie, motyw matki jest na tyle spopularyzowany, że będziecie mieli w czym wybierać.
1. Matka samego diabła (albo jeszcze gorzej)
Rosemary Woodhouse, to postać, która wykiełkowała w umyśle Iry Levina i która trafiła na srebrny ekran za sprawą Romana Polańskiego. Rosemary to młodziutka i prostolinijna dziewczyna, której największym marzeniem jest urodzenie ukochanemu mężowi gromadki dzieci. Okoliczności jej zajścia w ciąże są cokolwiek osobliwe, a jej przebieg budzi lęk nie tylko o stan dziecka, ale także o stan jej samej. Ciąża okazuje się horrorem, a po narodzinach dziecka Rosemary staje przed wyzwaniem bycia matką dla szatańskiego pomiotu.
Pod płaszczykiem horroru satanistycznego ukrywają się najbardziej oczywiste obawy przyszłej mamy. Nie, nie chodzi o to, że każda kobieta boi się, że ulęgnie jej się mały szatan, ale każda boi się, że z dzieckiem może być coś nie tak i potrafi znieść naprawdę dużo w imię miłości do potomka. Rosemary mogłaby zbić piątkę z Katherin Thorne („Omen”), która znalazła się w podobnej sytuacji. Swoje kiepskie położenie młoda matka dzieli zresztą z wieloma kobiecymi postaciami – urodzenie diabła okazuje się łatwiejsze niżbyśmy przypuszczali np.(„Diabelskie nasienie”) Ciąża nie okazała się też błogosławieństwem dla Elen Ripley, której średnio udane dziecko oglądamy w czwartej części „Obcego”. Zdecydowanie powinna zostać przy kocie.
2. Dzieciobójczynie
Paradoksalnie, dziecko wcale nie musi być pomiotem szatana by matka zechciała je uśmiercić. Nie musi dokuczać koniom i nagrywać brzydkich filmików (Samara Morgan „Krąg”) wystarczy rysa na psychice mamusi by przełączyć opcję 'chroń’ na opcję 'zabij’. Obraz „Baby blues” z 2008 roku przedstawia nam taką właśnie historię. Matka czwórki dzieci, żona zawodowego kierowcy nie uporała się z depresją poporodową, która na moje diagnostyczne oko zmieniła się w psychozę. Pozostawiona sama sobie rozpoczyna morderczą krucjatę wymierzoną we własne dzieci. Dzieci fajne i urocze, ale cóż z tego, skoro mama już nie che być mamą. Niezwykle dramatyczna historia.
Baby blues mocno chwycił także Laurę z „First born” . Podobny motyw mamy wykorzystany w filmie „Baby call”, gdzie nie tyle idzie o depresje poporodową co o depresje w ogóle, która w tym przypadku jest wynikiem traumatycznych doświadczeń małżeńskich. Na temat psychicznego załamania matki sporo do powiedzenia mają Ann i Nicolas z „Innych”. Mówi się, że nieszczęśliwa matka to nieszczęśliwe dziecko, a bywa, że i martwe.
3. Matka psychopatka
Tu można by szeroko rozwodzić się nad tym, gdzie leży granica między wychowawczą niewydolnością, a psychopatią, której ofiarą staje się dziecko. Czy Norman Bates („Psychoza”) urodził się zły, czy skrzywiły go metody wychowawczego jego matki? Co z innymi matkami seryjnych morderców? („Halloween”, „Piątek 13ego”). Być może gdyby matka Carrie Whiste nie okładała jej krzyżem (joke) to dziewczyna lepiej radziłaby sobie z gniewem i generalnie przyczyn do owego gniewu nie miałaby tak dużo. Gdyby matka porozmawiała z kimś o Kevinie („Musimy porozmawiać o Kevinie”) to być może nie byłoby ofiar w ludziach.
W przypadku niektórych matek sprawa jest wręcz oczywista. Weźmy matkę Firefly z „Domu tysiąca trupów”. Ni mniej ni więcej była ona hersztem morderczej bandy pomyleńców i wychowała swój przychówek tak by dzielił on jej zainteresowania. Może nie w tak jaskrawy sposób, ale podobnie postępowała bohaterka „Mothers day: powrót zła”. Niezwykle ciekawą postacią wydaje się też Beverly z „W czym mamy problem”. Film ma sporo z czarnej komedii, bo zachowanie naszej mamy z przedmieścia jest wręcz kuriozalne (zatłuc kogoś golonką o_0). Ja tu widzę duży potencjał w temacie.
4. Matka i jeszcze więcej
Motyw matki i macierzyństwa często służy co ambitniejszym filmową jako symbol. Czego? A czego tylko dusza zapragnie. David Cronenberg w „Potomstwie” ukazuje tytułowych antybohaterów jako owoc psychicznych przeżyć pewnej pacjentki. W mojej ocenie przekaz jest prosty: nie ma większych okropności od tych, które może zrodzić nasza psychika. Darren Aronofsky sięga aż do księgi rodzaju by w swoim pełny metafor obrazie ukazać tragizm tytułowej postaci złożonej w ofierze. Z „Dziedzictwa”, które swoją drogą premierę miało właśnie w dzień matki możemy dowiedzieć się, że spuścizna po rodzicielce może być doprawdy upiorna.
Z ciekawą kreacją postaci matki mamy do czynienia w „Babadooku”, gdzie nasza bohaterka Amelia mierzy się z trudami samotnej macierzyństwa. Jest straumatyzowana śmiercią męża, który zginął tragicznie dokładnie w dzień narodzin jej syna, a i ów syn sprawia jej nie mało problemów. Jest jeszcze potwór, tytułowy Babadook. Jest albo wcale go nie ma? Większość filmów grozy bazuje na schemacie 'matki lwicy’,w sposób tradycyjny podchodząc do tematu instynktu macierzyńskiego. Matka ma za zadanie bronić swego potomstwa niezależnie od kosztów. Bronić przed demonem, który interesuje się dzieckiem, bronić przed intruzami, a nawet przed nim samym. Dajcie koniecznie znać, która filmowa matka zwróciła Waszą szczególną uwagę.
Dodaj komentarz