A Perfect Enemy/ Wróg doskonały (2020)
Jeremiasz Angust światowej sławy wizjoner i architekt właśnie wraca ze spotkania ze swoimi fanami. W drodze na Paryskie lotnisko spotyka Texel Texton, dziewczynę tyleż dziwną co nieugiętą w próbach zbliżenia się do mężczyzny. W oczekiwaniu na samolot torpeduje go opowieściami o swoim życiu i … o wewnętrznym wrogu, którego nosi w sobie każdy z nas.
Amelie Nothomb, jedna z moich najulubieńszych autorek wdarła się kiedyś w moje czytelnicze życie niczym Texel Texton w betonową egzystencję Jeremiasza. Została już na zawsze nieustannie zadziwiając mnie swoją opanowaną do perfekcji umiejętnością kondensowania ogromu treści w lichej formie. Jej powieści są naprawdę króciutkie i w normalnych warunkach ktoś nazwałby je raczej opowiadaniami. Jedną z nich jest właśnie „Kosmetyka wroga” w oparciu, o którą hiszpański reżyser Kike Maíllo nakręcił „Wroga doskonałego”.
Dobrze widzicie, na plakacie jest Tomasz Kot, polski aktor, który otrzymał w nim główną rolę. Brawo Kocie. Zagrał wyśmienicie, biorąc pod uwagę niełatwe zadanie wzięcia udziału w pojedynku dwóch postaci. Tylko on i dziewczyna – rebeliantka, wróg u bram, który stosując pasywno agresywne chwyty wdziera się do Twojego wnętrza i sieje spustoszenie.
Nikomu kto zna twórczość Amelie Nothomb nie muszę tłumaczyć, że siła jej historii tkwi w dialogach. Mamy więc gotowy materiał na scenariusz, a mimo to, na tyle na ile przypominam sobie lekturę książki, zaprowadzono tu trochę zmian na poziomie fabularnym. Tym razem więcej dodano niż ujęto, co tylko dowodzi temu, że autorka jest naprawdę oszczędna w słowach.
Fabuła filmu to nic innego jak rozmowa okraszona dużą ilością retrospekcji dzięki, którym poznajemy Texel – nie dajcie się jednak zmylić, nie o nią chodzi w tej historii. Kobieta osacza Jeremiasza, bierze go w kleszcze, narzucając swoja wizję rzeczywistości. Jaki jest jej cel? Oczywiście dowiecie się tego w finale. Nie jestem przekonana by ktoś z Was rozgryzł temat wcześniej, ale też nie wykluczam.
Nie wiem, czy potrafię być obiektywna wobec tego filmu. Mimo chwilowych nierówności, które udało mi się wychwycić jestem z niego zadowolona. Bo Amelie, bo Kot, bo ta historia nie potrzebowała niczego więcej by wybrzmieć.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:8
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo: 8
Oryginalność: 7
To coś:7
67/100