Emergo/Apartament 143 (2012)
Oto kolejna grupa dzielnych łowców duchów wyrusza do kolejnego nawiedzonego domu…
Zabawny kamerzysta, spięta blondyna i lekarz bredzący trzy po trzy przybywają do apartamentu zamieszkiwanego przez Alana i dwójkę jego dzieci.
Alan po za problemem z domniemanymi duchami boryka się z wyrzutami sumienia po śmierci żony, problemami ze zbuntowaną, szczerze go nienawidzącą córką, oraz synkiem, który twierdzi, że widuje zmarłą mamę. Jak to zwykle bywa, nic nie jest takie jakim się wydaje…
„Emergo” jest kolejnym paradokumentem. Ten chwyt jak zwykle dość sprawnie maskuje niedoróbki w realizacji, oraz brak konkretnego pomysłu na scenariusz.
Czego w tym filmie nie ma… Jego twórcy (Hiszpanie) wyczerpali chyba wszytki możliwe przyczyny opętania i nawiedzenia. W filmie mamy od groma tropów, które mogą pomóc rozwiązać zagadkę, rzucane są jednak tak niedbale, że żaden nie przykuwa uwagi na dłużej. W
efekcie czego w pewnym momencie zaczęło mi zwisać, co tam na prawdę się dzieje…
SPOILER: 1.Pierwszym tropem jest duch żony Alana. Szybko się z tego wątku wycofujemy na korzyć motywu znanego z „Demon historia prawdziwa”- czyżby tatuś posuwał córunie, której gniew zmaterializował się do postaci demona?
2. Następnie ktoś rzuca teorię o zdolnościach parapsychicznych gniewnej córeczki, która podobnie jak King’owska „Carrie” mści się na bliźnich za sobie tylko znane, doznane krzywdy.
3. Bystry doktor ni z tego ni z owego wyrzuca z siebie tezę, że nie ma tu żadnego ducha i nie chodzi tu też o telekinezę. To nagromadzenie się złej energii wywołało efekt Poltergeista, który z resztą wyjaśnia w dość pokrętny i mało klarowny sposób.
4. Lada chwila następuje kolejny zwrot akcji, bo oto przez córkę Alana przemawia demon: Legion. Nie jest oczywiście wymieniony z imienia, jednak osoby lubujące się filmach o tematyce religijnej rozpoznają znamienne słowa: „Jest nas wielu”.
5. Po drobnej masakrze poczynionej przez opętana dziewczynkę doktor wysuwa kolejna teorię ,na której oficjalnie wyścig tropów kończymy: dziewczyna ma schizofrenie i wysyłają ją o szpitala. Czy to koniec? Ależ nie.
6. W ostatnim ujęciu widzimy jeszcze popierdaljącego po suficie ducha…. O co chodzi? Nie wiem, ale byłam pod wrażeniem jak można sześć motywów nawiedzeń wrzucić w jeden film i zmiksować… KONIEC SPOILERA
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:6
Klimat:4
Aktorstwo:6
„To coś”:5
Oryginalność:5
Zabawa:6
Zdjęcia:4
Zaskoczenie:6
Dialogi:4
50/100
Gość: rugawt, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
ok, właśnie obejrzałem, film raczej bez klimatu, postacie płaskie, szczególnie ojca, który mnie osobiście wqrwiał, bo nie wiadomo o co chodziło reżyserowi z tą postacią, niby straszny ojciec bijący matkę (a ona ? o co z nią chodziło?! ) a na koniec…ech. Reszta postaci nie lepsza. Najgorszym grzechem filmu jest brak konsekwencji i ogólnie brak jakiegoś … motywu przewodniego? Ciężko nawet mówić o zmarnowanym potencjale. Generalnie słaby film, jedyny pozytyw pseudo naukowy bełkot który w tych produkcjach lubię i wykonanie pod względem technicznym, dlatego daję 6/10
ilsa333 napisał
Niestety. Tak jak napisałam, nie mieli konkretnego pomysłu więc wrzucili wszystko co się da i nic z tego ostatecznie nie wynikło.