The sixth sense/ Szósty zmysł (1999)
Ostatnio często myślałam o tym filmie z powodu pacjenta, z którym ostatnio miałam do czynienia. Młody chłopak twierdził, że rozmawia z duchami dziewczyn, które zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach w jego okolicy. Jako, że duchy są teraz bardziej nowoczesne Pacjent D. twierdził, że rozmawia z nimi na NK i przez sms’y:) Poszedł z tym na policję, zainteresował się nim nawet pierwszy detektyw RP, ale niestety, proszę Państwa, ze swoimi zeznaniami D. trafił z prokuratury prosto na odział psychiatryczny.
„Szósty zmysł” to jeden z najlepszych filmów grozy wszech czasów.Z tym chyba zgodzi się każdy.Łączy w sobie elementy mrocznego thrillera, chwytającego za serce dramatu i ghost story.
Film rozpoczyna się od sceny, w której Malcolm Crowe (w tej roli Bruce Willis) specjalizujący się w psychiatrii dziecięcej zostaje zaatakowany w swoim domu przez byłego pacjenta.Szok jakiego doznaje w wyniku postrzału sprawia iż odsuwa się od żony i zaczyna doszukiwać się błędów w postawionej przed laty diagnozie pacjenta-zamachowca.
Po pewnym czasie trafia do niego nowy mały pacjent, Cole. Cole ma objawy, które jak wnioskuje psychiatra wskazują na zaburzenia psychotyczne. Dziecko ma poważne problemy adaptacyjne, na jego ciele widać ślady po okaleczeniach, w jego obecności zdarzają się dziwne wypadki i przede wszystkim chłopiec żyje w nieustannym lęku.
Czego boi się Cole?
„- Był sobie Malcolm, który pracował z dziećmi. Bardzo kochał tą pracę, lecz pewnego dnia odkrył, że wobec jednego ze swoich pacjentów popełnił błąd. Nie potrafił mu pomóc.Nie może przestać o tym myśleć.
Od tamtej pory wszystko się zmieniło (…) Aż pewnego dnia Malcolm poznał małego chłopczyka, na prawdę fajnego chłopca. Bardzo podobnego do tamtego z przeszłości, więc postanowił pomóc temu chłopcu, bo czuje że jeżeli zdoła mu pomóc będzie tak jakby pomagał i tamtemu chłopcu.
– Jak ta bajka się kończy?
-Nie wiem.
-Zdradzę Ci teraz tajemnicę (..)”
W tym momencie następuje scena, której nie da się zapomnieć. Mały Haley Joel Osment zagrał w tym momencie tak fenomenalnie, że autentycznie dostaje dreszczy jak go słyszę, jak na niego patrzę.
SPOILER:
„-(…) Widzę nieżywych ludzi(…) Chodzą jak normalni ludzie, nie widzą się nawzajem. Widzą tylko to co chcą widzieć. Nie wiedzą, że umarli.
– Często ich widujesz?
– Cały czas.”
Duchy przychodzą do Cola, aby ten pomógł im w zrobieniu tego czego nie zdołali dokonać za życia: Kyra, duch młodej dziewczyny przychodzi do niego by ten ostrzegł jej ojca i siostrę przed macochą, babcia Cola przychodzi do niego z wiadomością dla matki, etc. Wyda się, że w życiu Cola więcej jest umarłych niż żywych…
KONIEC SPOILERA
Początkowo Malcolm szuka przyczyn problemów chłopca w kłopotach rodzinnych. Jednak wszystko się zmienia, gdy ten wyjawia psychiatrze swoja straszną tajemnicę.
„Szósty zmysł” to opowieść o śmierci. O tym co dzieje się z człowiekiem, który odchodzi ze świata żywych do świata umarłych.
Te dwa światy przenikają się. Żywi i umarli spotykają się już tu na ziemi, nie „na końcu wieczności„.
Film uwieńczony jest też fenomenalnym zakończeniem, które zaskoczy najbardziej wymagającego w tej kwestii widza.
Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, powinien jak najszybciej to nadrobić:)
Moja ocena:
10!/10
Dodaj komentarz