Lovely Molly (2011)
Molly wraz z mężem wprowadza się do domu odziedziczonego po rodzicach. Mąż dużo pracuje, Molly często jest w domu sama. Dodatkowo z tym miejscem łączą ją dość nieciekawe wspomnienia z dzieciństwa. Jakby tego było mało Molly lubiła swego czasu dać sobie w żyłkę i teraz w chwili załamania i kryzysu znowu szuka pocieszenia w narkotykach.
Molly zwierza się mężowi i siostrze iż gdzieś w domu czai się potwór. W miarę rozwoju fabuły dowiadujemy się iż tym potworem jest ojciec. Tatuś rzecz jasna od dawna miał nie żyć, więc jak to możliwe, że jest tu i znowu zagraża Molly?
Dawno się z panem Sanchezem nie widzieliśmy:) W zasadzie od pamiętnego roku 1999 kiedy to zmajstrował pierwszy znany horror w konwencji paradokumentu.
Fabuła „Lovely Molly” w niczym nie przypomina „Blair witch project”, natomiast jeśli chodzi o nastrój opowieści, to oglądając tą produkcję na pewno rozpoznamy w niej Sancheza.
Film już teraz budzi sporo kontrowersji, głównie związanych z dość różnymi drogami interpretacji jego treści.
Tu rozpoczyna się dyskusja na temat interpretacji rozgrywających się w obrazie wydarzeń. Osoba, która nie oglądała filmu raczej nie powinna czytać dalszej części, bo teraz poczynię małe dywagacje…
Przez większość czasu reżyser stara się nas przekonać, że Molly oszalała. Jest agresywną ćpunką która nie może sobie poradzić z traumą z dzieciństwa.
Jest jednak kilka scen, które zasieją ziarno wątpliwości w tej prostej interpretacji. Chociażby początek filmu, kiedy Moll i jej mąż są świadkami niepokojących wydarzeń, których sprawca nie mogła być chora wyobraźnia Molly.
Również scena końcowa, kiedy siostra Molly Hannah staje przed otwartymi drzwiami do pomieszczenia, które wcześniej otworzyła Molly i to stało się katalizatorem dalszych coraz mocniej odjechanych wydarzeń. Czy to oznacza, że faktycznie tam coś się kryło, czy po prostu ta scena to symbol: Hannah podobnie jak Molly wybiera ścieżkę autodestrukcji, otwiera drzwi narkotykowemu nałogowi?
Inna mocno pojechana sprawa: głowa konia. W piwnicy taki posążek odnajduje Molly, w rodzinnym albumie na zdjęciach przedstawiających jej ojca jego twarz zastępuje zdjęciami końskich głów. W finałowej scenie Molly oddala się w objęcia potwora z końską głową. Czy to oznacza że ojciec faktycznie ją nawiedza i doprowadza do szaleństwa, czy też może wszystkiemu winna jest heroina, mająca pomóc wyprzeć złe wspomnienia i w której objęcia ostatecznie udaje się Molly fundując sobie złoty strzał?
Z różnymi interpretacjami tego filmu można by polemizować w nieskończoność.
Warto go obejrzeć chociażby po to by zobaczyć co nowego zrodziło się w głowie Sancheza. Warto też po to by stworzyć własną interpretację. Zakładam, że każdy odczyta treść tego filmu inaczej.
Dobra, wyróżniająca się produkcja.
Moja ocena:
Straszność: 4
Fabuła:8
Klimat:8
Aktorstwo:7
Dialogi:7
Zdjęcia:8
Zabawa:6
„To coś”:8
Oryginalność:7
Zaskoczenie:7
70/100
Gość: fddfdffd, *.icpnet.pl napisał
7/10