Passangers/ Ocaleni (2008)
Młoda terapeutka Claire dostaje zadanie stworzenia grupy wsparcia dla kilku pasażerów, którzy cudem wyszli cało z katastrofy samolotu. Jej szczególną uwagę zwraca przystojny Eric i w związku z tym ich kontakty szybko wyjdą po za psychoterapeutyczny kontrakt.
Reszta pasażerów skupia się nie tyle na przepracowaniu traumy i pójściu naprzód co na udowodnieniu iż za tragiczny wypadkiem stoi coś więcej niż nieuwaga pilota. W końcu także Claire nabiera pewności, że jej podopieczni padli ofiarami spisku linii lotniczych, które dążą do zatuszowania przyczyn katastrofy. Kiedy pacjenci zaczynają 'znikać’ młoda terapeutka jest już pewna, że coś jest nie tak.
„Ocaleni” to dość podręcznikowy przykład kina z aspiracjami do dorównania najlepszym reprezentantom gatunkowego thrillera. Wykorzystuje znane motywy i chwyty w celu wyprowadzenia widza w pole i poruszenia wrażliwszych strun w gamie emocji. Jestem pewna, że w przypadku sporego odsetków widzów się to udaje, lecz obiektywnie patrząc nie jest to film najwyższych lotów. Kiedy już poznamy jego zakończenie dostrzeżemy nie tyle zgrabny przebieg całej intrygi ile masę błędów w scenariuszu, które utrudniły rozszyfrowanie zagadki. Film ma braki, ale mnie i tak kupił, bo płaczliwa idiotka i co poradzę?
Pewien problem stanowi fakt, że filmowi bliżej jest jednak do dramatu psychologicznego niż do thrillera, choć litościwie można go do tej drugiej grupy przygarnąć. Większa część fabuły nie bardzo mnie ruszyła. Wątek romansu z pacjentem jest słaby, a jego części składowe za bardzo śmierdzą Nicolasem Sparksem. Co ciekawe, po twórcy serialu „In Treatment” spodziewałam się większego zaangażowania w sklicenie postaci psychoterapeutki. Claire jest jakaś nijaka. Dużo lepiej spisuje się grono jej pacjentów, ale też bez fajerwerek.
Same próby wmówienia widzowi, że ma tu do czynienia ze spiskiem, że pasażerowie znikają za sprawą intrygi linii lotniczych nie bardzo zadziałał w moim przypadku. Jedyne co mnie 'wzięło’ w tym filmie to finał.
Oczywiście gdyby wcześniejszy przebieg fabuły był ciekawszy wrażenie było by dużo lepsze, a tak odebrała to zakończenie jako nagle wybudzenie z letargu. Wybudzenie z letargu było gwałtowne, choć wcale nie mogę powiedzieć bym nie spodziewała się takiego zakończenia. Gdzieś po drodze przemknęła mi taka myśl. Jak na płaczliwa idiotkę przystało roniłam łzy przez minut kilka wzruszona tym co powiedział Eric i tym co w końcu dotarło do Claire. Pies, nauczyciel i ciotka, to był bodziec do mojej reakcji.
Doceniam ten tani chwyt z wyciśnięciem łez, choć wątpię by wielu widzów podzieliło moją żywą reakcję:)
Ciężko mi będzie ten film ocenić, bo nic po za finałem praktycznie mi się nie podobało. I co ja mam z nim zrobić?
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:5
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:5
To coś:7
57/100
W skali brutalności:0/10
Dodaj komentarz