Knackningar/ Pukanie (2021)
Po zakończeniu leczenia psychiatrycznego Molly zaczyna nowy rozdział życia. Wprowadza się do wynajętego mieszkania i stara się żyć normalnie. Niestety to co się dokoła niej dzieje zdecydowanie od normy odbiega. Kobieta słyszy dochodzące z sąsiedztwa dźwięki, które interpretuje jako wołanie o pomoc. Próbuje zbadać sprawę na własną rękę rozpytując wśród lokatorów, a w końcu wzywa policję. Wszystko na nic. Zdaje się, że pukanie z sufitu słyszy jedynie Molly.
Reżyserski debiut pochodzącej ze Szwecji Fridy Kempff powstał w (raczej luźnym) oparciu o opowiadanie Johana Theorina pod tym samym tytułem. Poznajemy tu Molly, kobietę w bliżej nieokreślonym wieku, na której twarzy odciśnięte zostało piętno dramatycznych przeżyć. Dowiadujemy się, że przed pobytem w szpitalu straciła ona bliską osobę, swoją partnerkę/ dziewczynę/kochankę i nawet teraz po zakończeniu hospitalizacji jej kondycja psychiczna pozostawia wiele do życzenia.
Molly szuka spokoju, ale nie znajduje go. Jest w niej coś co na pierwszy rzut oka może budzić irytację. Jest napięta jak struna, rozedrgana i niespokojna. Swoimi niepokojami próbuje dzielić się z sąsiadami, ale spotyka się co najwyżej z politowaniem. Wszyscy opędzają się od niej jak od natrętnej muchy, która brzęczy im nad uchem i próbuje przekonać by zaangażowali się w podejrzane sąsiedzkie sprawy. Co jest zabiegiem bardzo udanym, to to że od początku Molly jest stawiana w roli 'tej nienormalnej’ i nie chodzi tyle o jej pobyt w szpitalu, co o przyjęcie roli osoby, która widzi coś podejrzanego i reaguje na to. Bo jak to tak można wtykać nos w nie swoje sprawy? Nie mój cyrk- nie moje małpy. Co dzieje się za ścianą zostaje za ścianą. Widz nie wie na ile sąsiedzi Molly faktycznie nie słyszą niczego podejrzanego, a na ile stoi za tym zimna obojętność.
Kolejne kadry odzwierciedlające postępujące załamanie psychiczne kobiety i jej bezradność budzą skojarzenie z najlepszymi, klasycznymi dramatami psychologicznymi i paranoid thrillrami. Zabiegi operatorskie sprawiają, że możemy odnieść wrażenie jakoby oko kamery bezlitośnie penetrowało wnętrze głowy naszej bohaterki. Drażniące nerwy dźwięki pojawiają się niespodziewanie po długich momentach całkowitej ciszy. Wszystko zdaje się być obliczone na psychiczne znękanie widza, który choć trochę utożsami się z położeniem Molly.
Finał tej psychodeliczno smutnej historii przynosi coś na kształt ukojenia. Dylematy zostają rozstrzygnięte i można odzyskać spokój. W sumie mamy tu dość ciekawe, a jednocześnie proste zakończenie. Nie jest to chwyt szczególnie oryginalny, chyba, że zechcecie w tym pogrzebać, zastanowić się, po interpretować. Chcecie?
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:7
Zabawa: 7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne: 8
Aktorstwo:8
Oryginalność: 5
To coś:7
65/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz