Yoga/ Joga (2009)
Hyo-jung zbliża się do trzydziestki i zaczyna tracić grunt pod nogami. Jej chłopak jest miłym chłopakiem i niestety niewiele ponad to. W pracy zaczyna być wypierana przez młodszą i atrakcyjniejszą koleżankę, w związku z czym dopada ją kryzys. Jak sama mówi, stoi nad krawędzi i ma ochotę skoczyć by umrzeć i narodzić się na nowo.
Wtedy właśnie spotyka dawną znajomą, która przeszła swoista metamorfozę, a wszytko to za sprawą ekstremalnego kursu jogi. Hyo-jung postanawia udać się na te same zajęcia. Tak trafi do posiadłości, której właścicielką jest niegdysiejsza gwiazda kina i to ona wprowadzi dziewczynę w ostatni krąg wtajemniczenia. Jednak zanim to nastąpi Hyo -jung musi udowodnić, że zasługuje na zgłębienie tajemnicy najwyższego piękna i perfekcji. Wraz z kilkoma innymi bidulkami musi wytrzymać tydzień surowej tresury i bezwzględnie przestrzegać zasad, w przeciwnym razie…
Pierwszy raz zetknęłam się z tym obrazem kilka lat temu i pamiętam, że spodobał mi się od razu. Teraz, kiedy naszło mnie na skośne kino grozy postanowiłam odświeżyć właśnie ten obraz. Jest to film Koreański, więc w mojej ocenie praktycznie pewniak. Taktuje o lękach współczesnych kobiet, nie tylko tych z krajów Azjatyckich.
Hyo-jung jest jedną z wielu kobiet, które czują, że nie wykorzystują swojego potencjału. Zamiast być wiecznie piękną, młodą i idealną jest zwykłą dziewczyną nieradzącą sobie z presją pracy jako prezenterka telezakupów. Jeszcze trochę i całkiem wypadnie z obiegu. Desperacja pcha ją w szpony ekstremalnych technik odnowy – fizycznej i duchowej.
Wraz z nią do królestwa jogi trafiają inne kobiety borykające się z podobnymi kłopotami. Przez lwią cześć filmu widzimy jak kobiety walczą z ze sobą. Powstrzymują się przed tym co zakazane i starają się sprostać wymaganiom kursu. W końcu kolejno wymiękają, a konsekwencje złamania zasad są o wiele gorsze niż wydalenie z kursu.
A co z tą której się uda? Czy perfekcja jest w ogóle możliwa dla zwykłego człowieka?
Jak na skośny horror przystało mamy tu spora warstwę paranormalną, która w drugiej części filmu zaczyna górować nad warstwą psychologiczną. Będą więc czarnowłose upiory i zjawiska nie z tej ziemi. Jest to jednak tylko środek do tego by ukazać jak niszczącą siłę nosi w sobie każdy człowiek.
Wedle mojej oceny to dobrze przemyślany film. Jest w nim wszytko co być powinno, a środki przekazu, są typowe dla kina azjatyckiego. Jest w tym groza ale i subtelność, jest wszytko to, co nam Europejczykom wydaje się dziwaczne i odmienne.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:7
To coś:7
65/100
W skali brutalności:1/10
Bardzo ciekawy temat. To film dla mnie, który koniecznie muszę zobaczyć! 🙂
Też lubię ten film, choć za koreańskimi horrorami paranormalnymi nie przepadam. Stylistycznie prezentuje się dobrze, a i przekaz jest ukazany w ciekawy, trafny sposób.