The Sacrifice Game/ Gra w opętanie (2023)
Święta Bożego Narodzenia roku 1971. Nastoletnia Samantha Kramer nie spodziewa się, że oto tegoroczną gwiazdkę spędzi w murach szkoły z internatem Blackvale Academy. Takie rzeczy przytrafiają się ludziom pokroju dziwaczki Clary, ale nie jej. Dzieje się jednak inaczej i oto Sam staje przed perspektywą samotnej wigilii, no może nie tak samotnej, bo w towarzystwie nauczycielki pani Tanner i Clary. Kiedy dziewczyna zaczyna godzić się z losem i zaczyna znajdować pewne zalety tego rozwiązania (Hej, może ta Clara nie jest taka zła?) do drzwi Blackvale Academy puka niespodziewany gość, a raczej goście. Są oni nikim innym jak poszukiwanymi zabójcami, wariatami dokonującymi rytualnych mordów.
Tak się złożyło, że w tym roku to właśnie „Gra w opętanie” została najpopularniejszym horrorem świątecznym z aspiracjami na podzielenie sukcesu takich produkcji jak „Back Christmas” ’74, do którego zresztą znajdziemy tu parę odwołań/ inspiracji. Pomysł na film zrodził się tak naprawdę już dziesięć lat temu, ale jak to bywa z pomysłami – muszą dojrzeć do realizacji.
Powiem Wam całkiem szczerze, że widząc tytuł pomyślałam, że to jakaś próba naśladowania pomysłu z „Mów do mnie”, którego fabuła, nie da się ukryć opera się na zabawie w opętanie, ale to zupełnie co innego.
Twórcy „Gry w opętanie” osadzili akcje na początku lat ’70, kiedy echa słynnej zbrodni grupy Mansona były bardzo głośne. Scenariusz czepie poniekąd z tej historii obsadzając w rolach antybohaterów oprychów, których działalność może kojarzyć się z Helter Skelter. Mamy tu nawiedzonego guru, który pragnie przywołać demoniczne siły składając krwawe ofiary. Mamy w zestawieniu też piękną diablicę, która robi za całą gwardię 'aniołków Charliego’ i świetnie daje radę.
Akcja jest wartka, po naprawdę krótkim wstępie wjeżdżamy na pełnej bez hamulców. Jest jaskrawo, jest histerycznie, trochę retro klimatu dodaje sprawie smaku i ogląda się to dość przyjemnie. Nie jest to jednak moja tematyka, moje motywy, moje środki wyrazu. Nie rozsmakowałam się, nie zaangażowałam się. Cała brawura i wszystkie popisy średnio zrobiły na mnie wrażenie. Polecać szczególnie nie będę, ale możecie zerknąć.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 5
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:5
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność: 6
To coś:5
53/100
W skali brutalności: 2/10
Dodaj komentarz