Omnifagus – Rafał Nawrocki
Uniwersum Omnifagusa składa się ze szlamu, ścieku i brudu. Zalatuje zgnilizną i pleśnią. Tworzą je kanały i ciemne zakamarki miasta, które mogłoby być Poznaniem, gdyby było prawdziwe. Potwór ten żywi się opowieścią im bardziej okrutna i brzydka tym lepiej mu smakuje, tym chętnie wyciąga po nią oślizgły jęzor. Rafał Nawrocki serwuje sześć historii, które zdecydowanie posmakowały Omnifagusowi i wywabiły go z ukrycia. Po to byście mogli go spotkać.
Debiutancki zbiór Rafała Nawrockiego mimo, że składa się z odrębnych opowieści jest złączony klamrą, tworzy integralną całość. Każdy z bohaterów – a są to osoby w jakiś sposób wyrzucone poza margines, dotknięte kryzysem – ma swojego własnego prześladowce, swojego potwora. Skąd się biorą? Wypełzają z kanałów, okupują ruiny domów, kryją się w zaułkach, ale najczęściej są w środku, niczym pasożyty, wyjątkowo dobrze uzbrojone tasiemce.
Tak naprawdę każda z opowieści ma swój unikatowy urok, w stylu autora widać wprawę i zamiłowanie do taplania się grozowym błotku, trochę lovecraftowskim, trochę wiktoriańskim, a trochę swojskim, a nawet groteskowym.
Moim faworytem został „Łojciec”, chyba z sprawą emocjonalnego ciężaru tej historii. Wspomnienie traumatycznego dzieciństwa i pomsty za nie. Historia oparta na retrospekcji rozdzierającej co wrażliwsze serca, okraszona grozową pointą, która musi mocno wybrzmieć, by okazać się straszniejsza od tego co było codziennością w życiu bohatera.
Podobnie we wrażliwców uderzy „Szczęt”. Przedwczesna śmierć córki, dramat i obłęd ojca. Opowiastka makabryczna i smutna. Zarówno „Omnifagus: otwarcie” jak i „Omnifagus: zamkniecie” zaskarbiły sobie moją szczególną uwagę. To pierwsze chyba nawet bardziej. Opowieść menelska (niejedyna taka w zbiorze), retrospektywna i kolejny powrót do koszmarnej krainy dzieciństwa. Bohater przyprawiony o pomieszanie zmysłów, które to doświadczenie możemy z nim dzielić podczas lektury. Upiorność. To drugie to rzecz o chłopcu imieniem Jakub, któremu nikt nie wierzy, nie wierzy w opowieści o zmarłym dziadku. Historia ma vibe paranoid thillera.
Wśród utworów wyróżnia się też „Spleśniała noga Klary Mundek”, doprawdy nie spodziewalibyście się po tym tytule opowieści romantycznej. A jednak. Co ma pleśniejąca noga mocno przechodzonej damy i dawna miłość? Sami musicie połączyć te kropki. Body horror zawsze dobry.
Jakim sposobem moje serce podbiła „Suka”. Opowiadanie mogłoby być krótsze i mniej przegadane, ale cały koncept przypadku Kudziowej suki prowadzi nas do bardzo oryginalnego zakończenia, które zdecydowanie usprawiedliwia niedogodności.
Najlepsze ghost story znajdziecie jednak w „Szczurzej historii”, modelowy nawiedzony dom, intrygująca obstawa bohaterska i świetny klimat. Tak wyglądają moi faworyci, aż pięciu! „Asylum” też ma coś w sobie, może trochę mniej niż inne utwory, ale jest na swój sposób oryginalne.
Moja ocena: 8/10
Współpraca Vesper
Dodaj komentarz