Niesamowitości – May Sinclair
Późnowiktoriańska groza, nawet ta w kobiecym wydaniu wydaje mi się jakby odważniejsza. I poprzez odwagę, nie mam na myśli brawury w straszeniu, raczej potrzebę poruszania pewnych tematów, do tej pory będących w sferze tabu.
W zbiorze opowiadań May Sinclair „Niesamowitości” znajdziemy siedem utworów. Są to raczej dłuższe opowiadania, przynajmniej jeśli porównam je z innymi wydaniami biblioteki grozy C&T. Aż sześć z nich zdominowały duchy, ale niekoniecznie występują one w klasycznej formie lokatorów nawiedzonych domów.
Jedno z opowiadań („Charakter dowodu”), notabene bardzo przypadło mi do gustu, traktuje o wdowcu, który ponownie się ożenił, niestety w małżeńskim łożu towarzyszyła mu nie tylko nowa żona, ale i duch zmarłej małżonki. Takie opowiadanie w stylu Poego.
W każdym utworze poruszany jest jakiś bardziej lub mniej niewdzięczny aspekt funkcjonowania społecznego. Owszem, niektóre kwestie straciły na aktualności, ale taki motyw romansu w „Skazie na krysztale” wydaje mi się jak najbardziej aktualny, przy tym przemyślenia autorki są zajmujące.
Bardzo ciekawy motyw relacji matka syn pojawia się w opowiadaniu „Gdyby zmarli wiedzieli”. Tu się na moment zatrzymam i opowiem Wam więcej, bo to swego rodzaju wstęp do psychoanalizy relacji – tylko obrany w grozowe ramy. Pewien młodzieniec pragnie poślubić ukochaną, są parą jak z obrazka, tylko, że on nie ma żadnego dochodu. A nie ma, bo z powodu wątłego zdrowia nigdy się nie kształcił. Jedyną szansą na zaślubienie ukochanej jest szybki zgon matki, po której mógłby odziedziczyć skromny, bo skromny, ale wystarczający pieniądz. Oczywiście bohater nie życzy matce śmierci, ale gdy ta zaczyna chorować nabiera przekonania, że stało się to z jego woli. Ostatecznie śmierć matki przynosi wyzwolenie od błędnych przekonań, a i obraz matki dobrodziejki w jego oczach nabiera zupełnie innego kształtu. Bardzo ciekawa rzecz.
Innym dającym wiele do myślenia utworem jest „Pośrednik”, opowieść o duchu – a jakże- małej dziewczynki. Jednak tematem utworu są nie tyle nadprzyrodzone emanacje małego duszka, co tragiczna historia smutnej egzystencji niekochanego dziecka. Z kolei „Znak” to ponownie historia miłosna – podobnie jak „Gdzie ogień nie gaśnie”, ale obydwa te utwory podchodzą do zagadnienia chyba nie tak sentymentalnie i ckliwie jak zwykły to czynić wiktoriańskie tragiczne romanse. No, mnie to przekonuje. Styl Sinclair również zasługuje na pochwałę, nawet za te często bardzo cyniczne wstawki, które zwykła czynić. Polecanko.
Moja ocena: 8/10
Marzena napisał
Książkę pewnie przeczytam, ale mam pytanie z innej beczki – czy czaszka na Twojej półce z książkami jest prawdziwa?
ilsa333 napisał
Obawiam się, że trzymanie ludzkich czaszek w domu jest nielegalne:)
To figurka kupiona w Pepco w okolicy Halloween.
Marzena napisał
Legalne czy nielegalne, nigdy nie wiadomo. Może jakiś znajomy grabarz albo kolega z Akademii Medycznej załatwił, he, he 😉
Realistycznie wygląda, piękna jest.
ilsa333 napisał
Hehehe, kolega grabarz brzmi przepysznie, ale nie mam tego szczęścia:)