Żywe trupy – Daniel Kraus, George A. Romero
Wszystko zaczęło się od Johna Doe, mężczyzny z kostnicy w San Diego. Zmartwychwstały martwy mężczyzna rzuca się na koronera i jego współpracownicę wprawiając wszystkich w osłupienie.
Śmierć George’a Romero w 2017 roku napełniła mnie smutkiem. Ojciec zombie movie, jak stwierdził Grady Hendrix nigdy nie otrzymał tak dużego budżetowego wsparcia w swojej karierze na jakie zasługiwał jego talent, talent i wizjonerstwo. Gdy dowiedziałam się o jego śmierci nie zdawałam sobie sprawy z tego, że przerwała ona pracę nad książką.
A teraz Moi Drodzy, Romero powraca zza grobu, jak na twórce horrorów o zombie przystało. Powieść licząca 800 stron została ostatecznie sfinalizowana przez Daniela Krausa na podstawie tego, co pozostawił po sobie Romero. Krausa i jego pióro możecie kojarzyć chociażby ze współpracy z Guilermo del Toro („Kształt wody”). Książka ukazała się w trakcie trwania pandemiami Covid 19 – latem 2020 roku. Można powiedzieć, że swoją tematyką trafiła w punkt.
Fabuła tej monumentalnej opowieści rozciąga się na kilkanaście lat, a jej motywem przewodnim jest epidemia zombie. Już na wstępie poznajemy kilka czołowych postaci, których losy wypełnią karty powieści. Bohaterów bardziej lub mniej pobocznych jest całe mrowie i każdemu poświęcono dużo uwagi. To przede wszystkim powieść o ludziach, jako o gatunku. Gatunku skażonym i niekoniecznie tylko wirusem zombie. Powieść pełna jest niewesołych refleksji na temat naszej cywilizacji sprowadzających się do konkluzji, że procesy gnilne zaczynają się jeszcze za życia. Sytuacja w jakiej postawiona jest jednostka daje nam obraz rozpadu społecznych więzi i tylko unaocznia to co już wcześniej było oczywiste. Ciekawy to rachunek zbiorowego sumienia. Jakby powiedział jeden z jej bohaterów, Boseman: Apokalipsa bez cenzury.
Coś dla fanów zombie movie, tak tych będących dziełem Romero jak i tych bardziej współczesnych jak serialowe „Walking dead”. Nieogłupiająca rozrywka. Ja, chuć preferują inne obszary grozy to do „Nocy żywych trupów” mam ogromny sentyment. Na dzień dzisiejszy powiem, że do „Żywych trupów” też będę mieć.
* Książka objęta patronatem Biblii Horroru
Współpraca wydawnictwo Zysk i s-ka
Dodaj komentarz