Obłąkana/ Bed Rest (2022)
Julie Riverson i jej mąż Daniel oczekują narodzin upragnionego dziecka. Niestety sytuacja zdrowotna przyszłej mamy komplikuje się w wyniku upadku ze schodów i to tuż po przeprowadzce do nowego, jeszcze nie wyremontowanego domu. Julie dostaje od lekarza kategoryczny zakaz opuszczania łóżka pod groźbą przedwczesnego porodu. Kobieta bardzo źle znosi tą sytuację, dodatkowo nie czuje się bezpiecznie pod nieobecność męża. Z czasem nabiera przekonania, że coś zagraża jej i jej nienarodzonemu dziecku.
„Obłąkana”, pierwsze filmowe dziecko Lori Evans Taylor łączy w sobie gatunkowe prawidła horroru psychologicznego i ghost story o nawiedzonym domu. W centrum wydarzeń – kobieta w zaawansowanej ciąży. Nie przepadam za tą koncepcją. Granie na pierwotnym instynkcie matki i jej lęku o dziecko zawsze uważałam za tani wybieg dla twórców, którzy nie chcą się szczególnie wysilać. Wiązałam jednak pewne nadzieje z wątkiem który zdradza oryginalny tytuł czyli owym 'bed rest’. Przykucie do łóżka jako przyczyna bezradności i przestrzeń dla 'psychicznych odleżyn’. Scenariusz idzie w tę stronę, ale zatrzymuje się w półkroku. Mimo kategorycznego zakazu opuszczania łóżka większość wydarzeń rozgrywa się poza nim. Julie i tak krąży po domu w ślad za zasłyszanymi dźwiękami i potencjalnymi przewidzeniami. Jej lęki dotyczą dziecka, ale niekoniecznie tego które znajduje się w jej brzuchu…
Mamy tu motyw traumy, która dotyczy naszej bohaterki i jest dobrym pretekstem do podejrzewania jej o niepoczytalność. Z drugiej strony mamy nowy stary dom, który jak nie trudno się domyślić ma swoją niewesołą przeszłość. Dorzućmy do tego jeszcze pielęgniarkę, która odwiedza Julie i wobec której Julie ma złe przeczucia. W tego rodzaju fabułach, poza oczywistą i bijącą po oczach wtórnością drażni mnie utrwalanie stereotypu samotnej macierzyństwa – nawet jeśli masz męża, który aktywnie uczestniczył w akcie poczęcia z chwilą gdy Twój brzuch zaczyna rosnąć i zaczynają się problemy kobieta zostaje sama. Mąż gdzieś tam kołuje w okolicy, ale pożytku z niego żadnego i tylko nerwy szarpie. Żadna z owych bohaterek nigdy nie pokusi się o pierdolnięcie go kapciem w łeb, każda natomiast chętnie składa samą siebie na ołtarzu ofiarnym dla dobra przyszłego pokolenia. Chujowe to.
W tym w gruncie rzeczy niczym nie wyróżniającym się obrazie możemy docenić kilka jump scare’ów i walory operatorskie i na tym w sumie dość zwracających uwagę pozytywów.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła: 6
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa: 5
Zaskoczenie: 6
Walory techniczne: 7
Aktorstwo: 6
Oryginalność:4
To coś: 5
51/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz