Spojrzenia – Jan Hustkowski
Czasem myślę, że aby pisać naprawdę dobrą literaturę trzeba być trochę obłąkanym. Nie dane nam jest dowiedzieć się jaką to chorobę zdiagnozowano u Jana Hustkowskiego, gdy trafił do szpitala psychiatrycznego i ostatecznie słuch o nim zaginął. Czytając jego teksty zawarte w drugim tomie „Niesamowitników” pomyślałam, że tą chorobą było rozczarowanie. Rozczarowanie ludźmi i światem jako takim. To jest właśnie to, co wybrzmiewa w jego tekstach najsilniej. Cóż, Panie Hustkowski, gdziekolwiek podziewa się Pana szalona, poraniona dusza, powiem Panu, że od roku 1909 niewiele się zmieniło. Obawiam się, że Pana obecne 'spojrzenie’ nie byłoby wcale łaskawsze.
W niewielkiej, pięknie wydanej książeczce znajdziecie przeszło trzydzieści tekstów, lecz tylko czternaście z nich zaklasyfikowałabym jako opowiadania i są to właśnie utwory pochodzące ze zbioru „Spojrzenia”. Pozostałe stanowią coś pomiędzy aforyzmami, a krótkimi poematami. Pozwolicie, że skupię się na tych pierwszych.
Jak zwykle w przypadku zbioru, który szalenie przypadł mi do serca mam problem z wyłonieniem najlepszych tytułów. W moim 'topowaniu’ nie będzie nic obiektywnego, darujcie, skupię się na tych, które zapadły mi w pamięć najmocniej.
„Tragedię na wieży” można traktować jako opowieść o chorobliwej obsesji, albo jako opowieść o utracie poczucia bezpieczeństwa zawartego w tej jednej stałej jaka pełniła szczególną rolę w życiu bohatera. Czemu wieża zegarowa zamilkła? Jaka tragedia zatrzymała nieśmiertelny mechanizm? A może owe milczenie jest dopiero zapowiedzią tragedii, która nadejdzie?
„Miłość” poraża swoją ironiczną wymową. Szkoda, że nie było nam dane dowiedzieć, się co ostatecznie zrobił ten biedny, zakochany idiota.
O miłości Hustkowski wypowiada się w sposób dość bezwzględny. I można by pomyśleć, że ta gorycz wynika tylko i wyłącznie z doznanych krzywd własnych gdyby nie to, że nie szczędzi on krytycyzmu zarówno w stosunku do dam jak i do panów. A pogoń za uczuciem nie przynosi nic dobrego i jednym i drugim. Tu dobrym przykładem może być „Próba miłości”, „Przed balem”, czy wreszcie „Bez pieniędzy”. To ostatnie porusza też kwestię ubóstwa, które skazuje kobiety na poniewierkę. Narracja w tym utworze robi naprawdę kolosalne wrażenie. Nie zdołamy nawet złapać za poły płaszcza głównego antagonisty, nie ujrzymy jego oblicza, a i tak wzbudzi on w nas całkiem słuszną pogardę. „Dzień Ewy” również odziera nas ze złudzeń. Bo oto pewnego pięknego dnia pewna matka wyśle pewną córkę na, nazwijmy rzecz po imieniu, na kurestwo. Oto wielki dzień.
Skoro nie miłość to może choć przyjaźń ocaleje w tym bezwzględnym świecie? Ależ skąd, za przykład może posłużyć obraz spotkania w parku jakie stało się udziałem „Wojtusia wyzwolonego”, albo historia „Heka i Agona”. Czyli w przyjaźń też nie warto. Jedno co warto to upić się warto, ale o tym więcej od Hustkowskiego opowie Mirandola;)
Gdzie w tym wszystkim weird, zapytacie. Gdzie niesamowitość? Trochę jej zostało, ale nie potrzebowała ona szczególnych rekwizytów. Znajdziecie jej pierwiastek tak naprawdę w każdym tekście. Najwięcej odczułam jej chyba w groteskowej opowieści pt. „Z momentów jednej osoby”, zawrót głowy Franciszka Gockiego zdecydowanie powinien się Wam udzielić. Ciekawy zabieg mamy też w „Stalowych skrzydłach” i oczywiście w „Dziwnym autorze”. Ten drugi utwór, choć niesłychanie krótki- ledwie dwie stroniczki to perskie oko puszczone do środowiska literackiego, możesz pisać fantastycznie, dla niektórych i tak pozostaniesz tylko orangutanem 😉
Na tym koniec, moi mili, nie ma co strzępić klawiatury po próżnicy. Czytajcie Hustkowskiego, spójrzcie na świat jego spojrzeniem.
*Książka objęta patronatem Biblii Horroru
Dodaj komentarz