The Keeping Hours (2017)
Elizabeth i Mark byli małżeństwem. Wspólnie wychowywali synka Jackoba. Gdy ten umiera w wyniku tragicznego wypadku małżeństwo rozpada się.
W dziesięć lat po tym zdarzeniu Elizabeth jest znaną pisarką, która zasłynęła książką o tym jak poradziła sobie po stracie dziecka. Ma nowego męża i wychowuje jego córki z pierwszego związku. Mark ma tylko pracę i ich dawny dom. Pewnego dnia postanawia go sprzedać. W tym celu musi skontaktować się z byłą żoną. Kiedy udaje im się dojść do porozumienia okazuje się, że jednak nie mogą sprzedać domu. Bo ich syn wciąż tam jest. Jackob wrócił.
Sięgnęłam po ten film jak po kolejny horror o duchach małych chłopców. I mimo, że jest to produkcja z bardzo wyraźnym wątkiem paranormalnym, wątkiem ghost story to daleko mu do klasycznej opowieści o duchach, czy nawet do współczesnych mainstreamowych horrorów. Nie jestem nawet przekonana, czy właściwym jest by oceniać go jako film grozy. Moim zdaniem zdecydowanie bliżej mu do dramatu. Duch nie pojawia się tu po to by straszyć.
Efekt jest taki, że mamy tu do czynienia z kinem bardziej smutnym niż strasznym. Błędne przydzielenie go do gatunku grozy może rzutować na odbiór filmu przez widzów. Osobiście byłam bardziej zaskoczona niż rozczarowana. Mimo, że w kategorii straszaka film wypada bardzo blado, to jako dramat z wątkiem ghost story jest bardzo ciekawy.
Dominującym tematem jest tu próba poradzenia sobie ze stratą dziecka Elizabeth, która nawet napisała o tym książkę przyznaje, że tak naprawdę 'poradzenie sobie’ jest niemożliwe. Ponowne pojawienie się zmarłego syna budzi w niej przerażenie i zaprzeczenie. Czy wracają do niej te same emocje, które wcześnie towarzyszyły jego odejściu.
Jej życie znowu się zmienia. Jak mawiają mędrcy „Chujowo, ale stabilnie”. Mark traci stabilność. Traci ją jego była żona. Wspólnie wracają do swojego dawnego domu i zaczynają żyć życiem, które miało bezpowrotnie minąć. Niestety duch ich syna nie może opuścić czterech ścian domu. Nie wiadomo też, ja długo z nimi pozostanie. Co jeśli znowu odejdzie? I najważniejsze dlaczego wrócił?
Finał tej historii przyniesie odpowiedzi.
„The Keeping hours” to film nostalgiczny, melancholijny i smutny. Nie spodoba się każdemu, ale jest szansa, że znajdziecie się w tym gronie.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:8
Klimat:7
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:7
To coś:7
65/100
W skali brutalności:0/10
Dodaj komentarz