Oczy lęku – Adrian Bednarek
Lena ma jasne włosy i tylko piętnaście lat gdy jej życie się kończy. Zostaje uprowadzona podczas wieczornego spaceru z psem. Spędza trzy dni i trzy noce w uwięzieniu. Gdy wraca, okaleczona na ciele i duszy nie jest już sobą. Jest już tylko strachem, który zjada ją od środka. Jednak kiedy lęk ogryzie ją do kości, tak, że z tamtej dziewczyny nie zostanie nic, na jej miejsce pojawi się ktoś nowy, ktoś kogo zdecydowanie trzeba się bać.
Najnowsza powieść Adriana Bednarka to kolejny thriller, który nie pozostawia wątpliwości odnośnie swoich gatunkowych walorów. Wartka akcja, napięcie, psychologiczna rozgrywka… Źli ludzie i ludzie, których uczyniono złymi. Jeśli miałabym porównać „Oczy lęku” z którymś z Bednarkowych tytułów to chyba postawiłabym na „Skazanego na zło”, albo „Córeczki”, bo mamy tu do czynienia z historią w której szala tego co słuszne i niesłuszne wciąż przechyla się to na jedną to na drugą stronę. Nikt tu nie urodził się zły a kategorie moralności są bardzo mętne. Do tragicznych zdarzeń i złamanych żyć prowadzą krótkowzroczne decyzje determinujące okrucieństwo.
Polubiłam się z tą historią jeszcze w wersji dziewiczej, pod innym tytułem – z nowym jakoś tak średnio się pogodziłam, choć w pewnym stopniu trzeba mu oddać sprawiedliwość: to książka o patrzeniu lękowi prosto w oczy, o konfrontacji z tym co najgorsze.
Bardzo istotne są tu fragmenty poświęcone retrospekcjom. To tu poznajemy historię tego, co spotkało Lenę – narodzin jej lęku i tego w co ostatecznie został przekuty. Dość sympatyczna i nawet nie tak bardzo jak na Bednarkowe standardy zmanierowana;) nastolatka, która flirtuje z chłopakiem, plotkuje z przyjaciółką i tuli swojego pieska zostaje wyrwana z krainy dzieciństwa, odarta z naiwności i przekonania, że świat jest fajnym miejscem. Doświadcza czegoś tak przerażającego, że nic już nie jest dla niej takie samo.
Po drugiej stronie barykady, Fabian Olszewski, który dla publiczności jest tylko dobrym ojcem małej Asi, umiarkowanie dobrym mężem Zosi i drobnym przedsiębiorcą serwującym mieszkańcom niewielkiego miasta domowe obiady. W rzeczywistości prowadzi dochodowy biznes na boku polegający na porwaniach ludzi, za których bezpieczny powrót do domu bliscy są w stanie zapłacić krocie. Jego partnerka w zbrodni, Oliwia. do której wyciągnął rękę gdy była w biedzie jest równie bezwzględna, co oddana wspólnym interesom. To ten team funduje Lenie piekło nie widząc co wyrośnie na spalonej ziemi.
Autor dobrze radzi sobie z prowadzeniem nas przez swój pomysł, tak byśmy doskonale wiedzieli, który jej aspekt ma wybrzmieć w danym momencie. Wszystko nazywa wprost, po imieniu, nie klucząc bez sensu po domorosłych analizach korzeni zła. Nic co ważne, nie zostaje przeoczone, w taki sposób, że cała intryga prowadzi nas dokładnie tam gdzie powinniśmy się znaleźć.
*Książka objęta patronatem Biblii Horroru
Współpraca reklamowa: