Flatliners/ Linia życia (2017)
Zdolna studentka medycyny Courtney prowadzi nieoficjalne badania dotyczące życia po śmierci. Wkrótce w sprawę angażują się jej koledzy z roku. Wszyscy skuszeni możliwością zobaczenia co jest po drugiej stronie godzą się na ryzykowne eksperymenty na sobie samych. Recz polega na tym by umrzeć i powrócić, jednak jak się okazuje taka przejażdżka ma swoje konsekwencje.
Seans z „Linią życia” przyniósł mi mały dysonans poznawczy. Już początek filmu, w którym zaznajamiamy się z zamiarami bohaterów przywołał mały flash back- ale to już było. Było i owszem i to całkiem nie tak dawno, bo w początku lat ’90.
Z uwagi na to, że nie szczególnie zajmuję się pozyskiwaniem informacji o danym filmie przed jego obejrzeniem, fakt, że mamy tu do czynienia z remake zaskoczył mnie. Szczęśliwie oryginał oglądałam dość dawno,a twórcy poczynili pewne fabularne zmiany – czy korzystne powiedzą prędzej Ci którzy lepiej pamiętają pierwszą wersje – więc seans nie był dla mnie nudą i czasem straconym.
Nowa „Linia życia” zapunktowała u obsadą. Bardzo lubię Elen Page i jej mniej zdolna ale bardziej urodziwą koleżankę Ninę Dobrev. Obydwie odgrywają tu bardziej znaczące role.
Fabuła filmu jak wspomniała, traktuje o kontrolowanym przekraczaniu granicy śmierci i życia. Ambitna studentka pragnie zgłębić temat, a znajomi przychodzą jej z pomocą. Wszystkich trapią jakieś kłopoty, głównie związane z błędami przeszłości, co jednak nie czyni ich szczególnie interesującymi. Scenariusz rozprawia się z nimi typowo po Hollywoodzku, więc można tu odczuć pewien banał. I pewno odczulibyśmy go bardziej gdyby nie wartka, pełna paranormalnych zdarzeń akcja. Znalazło się tu miejsce na elementy horroru ale nie powiem by one dominowały.
Technicznie film jest bardzo dopieszczony, więc oglądanie go powinno przynieść sporo przyjemnych wrażeń wizualnych. Warstwa dramatyczna jest poprawnie poprowadzona, ale jest tu sporo niekonsekwencji i pewna widoczna dawka naiwności. Tak, historia jest naciągana i osoby bardziej zgłębiające temat śmierci klinicznej pewno nie zostawią na tym fakcie suchej nitki. Ja jednak do nich nie należę i w pełni doceniam walory rozrywkowe tego obrazu.
Na ten moment czuję się w obowiązku by odświeżyć sobie oryginał i pewnie w niedługim czasie to uczynię. Tym czasem osobom, które nie maja szczególnie wygórowanych oczekiwań mogę zachęć do seansu z nową „Linią życia”.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:8
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:3
To coś:6
60/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz