The Pope’s Exorcist/ Egzorcysta Papieża (2023)
Po śmierci męża Julia wraz z dwójką dzieci Amy i Henrym przyjeżdża do Hiszpanii, gdzie zamierza podjąć się renowacji owianego złą sławą opactwa. Na miejscu – złe pogłoski szybką znajdują potwierdzenie, bo z synem kobiety zaczynają się dziać bardzo niepokojące rzeczy. Tymczasem w dalekim Rzymie ojciec Gabriel Amorth,naczelny egzorcysta watykański dowiedziawszy się o matce w kłopocie rusza z odsieczą przekonany, że na miejscu zastanie znajomego demona.
„Egzorcysta papieża” to historia wsparta na biografii autentycznej postaci Gabriela Amortha, który został powołany do pełnienia zaszczytnej funkcji watykańskiego egzorcysty i robił to z dużym powodzeniem aż do śmierci w roku 2016. Swoje potyczki z siłami zła opisał w kilku publikacjach, więc wyszukując jego nazwisko w google spodziewajcie się zobaczyć go pod hasłem: włoski pisarz, nie ksiądz egzorcysta:)
W filmie Juliusa Avery’ego w jego postać wciela się Russel Crowe, Gladiator o pięknym umyśle;) Wciela się z dużą werwą i nie szczędzi na kreowanie swojego bohatera charyzmy. Co więcej zdaje się być jedyną osobą na planie świadomą tego, że odgrywa pulpową historyjkę. Podczas gdy scenarzyści i reżyser pompują w produkcje absurdalne porcje patosu on rzuca na prawo i lewo ironiczne spojrzenia i posługuje się sardonicznym humorem. Wydaje się znajdować jakieś porozumienie w partnerze – ojcu Esquibel’u odgrywanym przez Daniella Zavatt, który to w czasie rytuału wypędzenia demona łapie nerwa na opętanego dzieciaka i postanawia oprawić go kilkoma ciosami i podduszeniami. Scena kwalifikowała by się do „Straszego filmu”, zaś samego Zavatta życzyłabym sobie widzieć w innym odzieniu niż sutanna, ale to tylko moja skromna sugestia.
Zanim jednak przejdziemy do tematu głównego, czyli wjazdu na nawiedzone opactwo, musimy poznać naszego tyłowego bohatera. A jak już o tytule mowa, to jak dla mnie sugeruje on, że to papież ma być poddawany egzorcyzmowi – jestem ciekawa czy tylko ja byłam rozczarowana, że jednak do tego nie doszło;)
Gabriel, naczelny egzorcysta watykański drze koty z kościelnymi dostojnikami. Jako że stoi bardzo wysoko w watykańskiej hierarchii może sobie na to pozwolić. Widzowi bardzo łopatologicznie tłumaczone jest, że oto Gabriell jako jedyny w stolicy apostolskiej rozumie istotę dobra i zła, a w jego usta wkładane są kolejne frazesy, które w połączeniu z wyraźną szyderą na obliczu Crowe’a tworzą przekomiczne widowisko.
Osobiście nie jestem już w stanie poważnie traktować tych superbohaterskich opowieści o walce księży z szatanem i nie są mnie do tego w stanie przekonać żadne szumne deklaracje o autentyczności przedstawionych wydarzeń.
Poza akcentami humorystycznymi i naprawdę dużym rozmachem odzwierciedlonym w CGI nie dziej się tu w sumie nic wartego odnotowania. Nie jest ani strasznie, ani klimatycznie. Ot takie se filmidło.
Moja ocena:
Straszność: 1
Fabuła:5
Klimat: 5
Napięcie:4
Zabawa: 6
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:7
Aktorstwo: 7
Oryginalność: 3
To coś: 4
46/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz