Inna dusza – Łukasz Orbitowski
Bydgoszcz, lata ’90 XX wieku. To tu wychowuje się trzech kolegów, wyrostków, jeszcze dalekich od dorosłości. Zarówno bohaterów jak i tło opowieści poznajemy z perspektywy jednego z nich – Krzysia Hoppe, o którym spokojnie możemy powiedzieć, że ma przesrane w życiu.
To on przedstawia nam swojego starszego kolegę Jędrka, uczącego się w zawodówce na cukiernika i jego kuzyna Darka marzącego o zostaniu kulturystą. Krzysio też ma marzenia, ale małe, na przykład rower, albo żeby tatuś przestał pić i użalać się nad sobą.
Jeden z nich skończy w pierdlu za morderstwo. Jeden będzie martwy, jeden będzie odwiedzać morderce za murami więzienia.
Gdyby nie chwyt zastosowany przez Orbitowskiego we pierwszej partii powieści skąd dowiemy się, że to Jędrek, dobrze zapowiadający się przystojny syn zamożnych i wykształconych rodziców, będzie odsiadywał wyrok, ta powieść mogłaby zostać uznana za kryminał.
Tożsamość mordercy byłaby tajemnicą i dopiero stopniowe poznawanie chłopców ich oblicza malujące się na stronach powieści pozwoliłoby poznać sprawcę. Z pewnością wszyscy czytelnicy obstawiliby zakłady na Krzysia. Tak, z niego to na pewno nic nie będzie.W kim nie zrodziłaby się agresja po tylu latach bezradności, wobec zjebanego dzieciństwa?
Na drugim miejscu pojawił by się Darek ze swoją fascynacja siłą fizyczną i dziwną ciągotą do własnej siostry. Ale nie Jędrek. Myślę, że Jędrek byłby na końcu plebiscytu na urodzonego morderce. Przecież wszyscy są przekonani, że dzieci nie rodzą się złe.Dopiero patologiczne środowisko, złe wzorce i jeszcze grosze towarzystwo czyni z nich drapieżników.
Jędrek miał słodkie życie w błękitnych bluzach i oparach cukru pudru. Miał ojca na stanowisku i cierpliwą matkę. A jednak to on został mordercą. Dlaczego? Autor powieści nie stara się odpowiedzieć na to pytanie, choć narrator, Krzyś, uporczywie ej zadaje. Jeden fragment w zasadzie podsumowuje to co 'dolega’ Jędrkowi i co sprowadziło na niego nieszczęście:
„Takich duchów co chodzą po cmentarzach, to na pewno nie ma. Ktoś by sfilmował, no nie? Ale są inne duchy, takie co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Jedne są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś na co ty nie masz ochoty.”
Tytułowa „Inna dusza” jest odpowiedzią na pytanie o przyczynę zła jakie wyrządził Jędrek. Jest to jednak metafora, niewiele mówiąca tym, którym przyszło osądzać zabójce. Oni szukali czegoś innego – zmian w płacie czołowym itp.
Mówi się, że tą książką Orbitowski pożegnał się z fantastyką, ale moim zdaniem nie da się pożegnać z czymś, co jest w nas głęboko zakorzenione.
„Inna dusza” zaliczana jest do literatury faktu, pisana językiem twardego realizmu, ale z drugiej strony stąpając twardo po ziemi, po Bydgoskich chodnikach widzimy unoszącą się nad tym Jędrkową Inną Duszę i tego nie da się pominąć.
Tło społeczne, zdolność z jaką Orbitowski odmalował świat przedstawiony powieści nie jest niczym nowym patrząc na jego twórczość. Weźmy „Szczęśliwą ziemię” czy zbiór „Wigilijne psy„. Czy tam obok wątków fantastycznych nie było obyczajowego tła, rodem z psychologicznego dramatu?
Nie lubię szufladkowania i nie zamierzam Orbitowskiego przestawiać z półki na półkę, wczoraj literatura fantasty dzisiaj literatura faktu, niech sobie dynda pomiędzy nimi, bo z tym mu chyba najlepiej.
„Inną duszę” nabyłam w Biedrze. Zgodnie z deklaracją, że kolejnej książki Orbitowskiego nie wyżebram od wydawcy, a zapłacę złotem, co żeby chłopak zarobił. Powieść ogromnie polecam, bo nie da się inaczej w jej przypadku.
Moja ocena:9/10
kantornline napisał
Mam już, zakupiłem sobie parę pozycji na wakacyjne wieczory!