The Final (2010)
Grupa szkolnych wyrzutków organizuje imprezę, na którą zapraszają tylko wybrańców. Tych najatrakcyjniejszych, odnoszących sukcesy na każdym polu i przede wszystkim najokrutniejszych. Tych, którzy dręczą i poniżają innych znajdując w tym uciechę.
W noc imprezy mają zamiar ukarać swoim oprawców za lata złego taktowania jakiego doświadczali za szkolnymi murami. Przygotowują na tę okoliczność coś specjalnego. Zamierzają torturować kolegów fizycznie i psychicznie, by ci mogli na własnej skórze przekonać się o konsekwencjach własnej podłości. Coś na zasadzie zamiany ról. W trakcie tej, nazwijmy ją 'zabawy edukacyjnej’ poleje się krew, ale nie chodzi tylko o zadawanie bólu. Grupa zaprzyjaźnionych wyrzutków chce pokazać jak nic niewarte są pozorne więzi łączące ze sobą gwiazdy socjogramu, zmuszając ich do wzajemnego ranienia.
„The Final” po raz pierwszy oglądałam już kawał czasu temu. Ani za pierwszym, ani za drugim razem nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Szanse były na to marne biorąc pod uwagę wtórność motywu przewodniego, czyli zemsta na niemiłych kolegach, i biorąc pod uwagę wykonanie- mocno przeciętne.
Oglądając film nie kibicowałam żadnej z grup, ani ofiarom ani oprawcom. Uznałam, że i jedni i drudzy są chuja warci. Frajerzy, bo dały się wpędzić w błędne koło ciągłego poniżenia i zamiast zrobić z tym coś sensownego to planują podniosłą zemstę w teatralnym stylu. Gwiazdy, bo mimo iż nie miały powodów do kompleksów maskowały ukrytą niską samoocenę poniżając tych, którzy im na to pozwalali. Wszystkiemu winne są emocjonalne niedostatki nastoletnich bohaterów i w moim odczuciu nie ma tu miejsca na moralizatorską pointe, którą starają nam się wcisnąć twórcy. Nad głupotą nie ma co się rozwodzić.
Motyw szkolnych prześladowań ukazywany był wielokrotnie w dużo ciekawszej formie, być może to najbardziej wpłynęło na mój odbiór obrazu, a może empatia nie jest moją mocną stroną;).
Głównymi bohaterami, jak już wspomniałam jest paczka frajerów, którzy wciąż wygłaszają depresyjne monologi i planują dać nauczkę tym, którzy w ich mniemaniu niszczą im życie. (Tak jakby życie zaczynało się i kończyło w liceum) Jest wśród nich reprezentant mniejszości narodowej, mózgowiec, czy mała metalówa, która w duchu marzy o dołączeniu do paczki pustakowatych laleczek bujających dupciami na szkolnych korytarzach. Urządzają swoisty festiwal zemsty. Zwabiają swoich wrogów, usypiają ich, skuwają łańcuchami i odziani w maski przedstawiają sens całej intrygi.
Zabiegi jakim poddawani są szkolni gwiazdorzy są całkiem efektowne, gdyby tylko nie towarzyszyła im ta uporczywa dramatyczna nuta, którą twórcy starają się podkreślić słuszność sprawy. Ciągle przewija się jedno pytanie „Dlaczego?” Grupa gwiazdeczek zastanawia się dlaczego, frajerzy mszczą się w tak okrutny sposób. Frajerzy pytają dlaczego przez lata byli ofiarami bezrozumnej przemocy ze strony kilku wybrańców losu. Odpowiedź na nie twórcy filmu serwują drobnymi porcjami, choć wszytko sprowadza się do prostej odpowiedzi: Bo mogli.
Znajdziemy tu kilka mocniejszych scen, tj. krwawszych scen, które pewnie niektórym widzom przypadną do gustu. Jest teatralnie, moralizatorsko, pseudoambitnie, pseudopsychlogicznie. Nie dla mnie ten film.
Moja ocena:
Straszność:6
Klimat:5
Napięcie:4
Fabuła:5
Aktorstwo:6
Zaskoczenie:4
Zabawa:5
Walory techniczne:6
Oryginalność:3
To coś:4
48/100
W skali brutalności:3/10
Horrory są głupim gatunkiem filmu , nie ogladajcie ich
Temat faktycznie wtórny. Jedyny film w tej tematyce, który mi się (bardzo) podobał to Mandy Lane.
Tego nie widziałam i chyba nie zobaczę 🙂
W Mandy Lane jednak chodziło o coś innego, choć faktycznie motyw frajerstwa i prześladowania też się pojawia. Tak czy inaczej Mandy lepsza bez porównania.
nie zgadzam się z Tobą do końca, co nie zmienia faktu, iż jest to bardzo przeciętny obraz, chwilami bylo po prostu nudno, choć scenariusz po modyfikacjach kogoś zdolniejszego i bardziej pomyslowego bylby strzalem w dziesiatkę… a i jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. ja odczuwam sentyment do tego filmu, zrozumie to ktoś, kto przeżyl coś równie okropnego w swoim życiu. jest moralizatorsko, filozoficznie, psychologicznie, jest wartościowa pointa, no chyba że kogoś najzwyczajniej w świecie wkurwia moralizatorstwo. bez przedrostka -pseudo 😉 ma ktoś tytuly podobnych filmów? kilka widzialem, ale odczuwam niedosyt.
„Pif paf jesteś trup”, podobna tematyka, film ciekawszy. „Girl fight” dramat, produkcja dla TV, też porusza temat prześladowań w szkole i jest całkiem dobry. Dużo jest takich filmów.