The Nesting (1981)
Młoda pisarka Lauren Cochran za radą swojego terapeuty przenosi się z Nowego Jorku na wieś, by tam odzyskać spokój ducha i pozbyć się uporczywych objawów agorafobii. Gdy wraz ze swoim znajomym, Markiem dociera w okolice gdzie planowała osiąść jej oczom ukazuje się okazałe stare domostwo. Jak sama twierdzi nigdy go nie widziała, a mimo to stworzyła jego obraz na kartach ostatniej powieści. Kobieta postanawia zarzucić wcześniejsze plany i wynająć właśnie ten dom.
Jego właścicielem okazuje się stary pułkownik, który cokolwiek dziwnie reaguje na widok Lauren. Nie mniej jednak kobiecie udaje się zrealizować plan wynajmu za pośrednictwem wnuka pułkownika i wkrótce zostaje lokatorką domostwa. Tam jednak nie znajduje spodziewanego spokoju, a agorafobia okazuje się najmniejszym problemem.
„Nesting” nie jest znanym filmem. Jego reżyser nie ma dużego dorobku. To rościło mi nadzieję na coś oryginalnego, ale niestety, „Nesting” to typowy reprezentant ghost story, jedynie pewne fabularne wybiegi, które sprawiły, że w wielkiej Brytanii uznano go za obsceniczny stawowi pewne novum, albo też ukłon w stronę gatunku slashera.
Nie mniej jednak nie jest to obraz, który powala na kolana, ale obejrzałam go, bo miałam palącą ochotę na obejrzenie czegoś starszego. W tej roli się sprawdził. To dokładnie taki film jakie kręcono w latach osiemdziesiątych. Żadnych szczególnych efektów, ale przynajmniej dobra jakość dźwięku.
Spora część filmowych wydarzeń rozgrywa się w biały dzień, ale klimat wcale na tym nie traci, bo w tych promienistych kadrach jest coś podstępnego. Z uwagi na fakt, że nie jest to superprodukcja, w którą wpompowano miliony, nie może się też pochwalić wyróżniającą się obsadą. Filmografia odtwórczyni głównej roli ogranicza się do paru ról, ale za to John Carradine powinien zwrócić waszą uwagę. Wciela się tu w postać pułkownika, jest też narratorem opowieści. Facet ma świetny głos, stworzony do filmów grozy. „Nesting” może też poszczycić się niezłą muzyką.
Scenariusz filmu mieści się w ścisłych ramach opowieści o nawiedzonym domu. Samo domostwo, jego architektura zrobiła na mnie większe wrażenie niż sama jego historia, ale może to kwestia mojej niechęci do wątków rodem z „Niewolnicy Izaury”. Mimo wszytko seans z „Nesting” muszę uznać za całkiem zadowalający. Dostałam od tegoż filmu to czego potrzebowałam, czyli klimatu kina lat ’80. bez wygórowanych oczekiwań może na film zalukać.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:8
Napięcie:5
Zabawa:5
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:5
To coś:5
55/100
W skali brutalności:3/10
Dodaj komentarz