Belfer – Sezon 2 (2017)
Po wydarzeniach w Dąbrowicach, polonista Paweł Zawadzki ulega szantażowi agenta Kędzierskiego i zaczyna pracę w prywatnym liceum we Wrocławiu. To tu zdaniem policjanta dzieją się niepokojące rzeczy. Zaczyna się od zniknięcia trójki uczniów, lecz to dopiero początek całej nie łatwej do zrozumienia historii. Paweł ma za zadanie wniknąć w szkolne środowisko poznać o nim prawdę i zapobiec kolejnym nieszczęściom.
Pierwszy sezon serialu „Belfer” był swego rodzaju objawieniem w polskiej telewizji. Wyróżniał się na tle zupełnej amatorszczyzny i wtórnych pomysłów. dlatego też z ochotą podeszłam do sezonu drugiego, który okazał się… no właśnie, jaki?
Sezon drugi zaczął się z przytupem, bo już na początku możemy stwierdzić, że mamy do czynienia z grubą sprawą, a młodzież z dużego miasta będzie stanowić znacznie większe wyzwanie dla pedagoga niż to było w przypadku maleńkich Dąbrowic.
Przyznam, że młodzi bohaterzy szybko zaczęli mnie drażnić swoim manieryzmem, jednak muszę stwierdzić, że reżyserowi dość dobrze udało się sportretować środowisko młodej burżuazji. Akcja serialu rozkręca się z odcinka na odcinek i w pewnym momencie chciałam temu sezonowi oddać sprawiedliwość, ale finał został tak dokumentnie skopany, że ogarnął mnie brak nadziei na sensowną kontynuację.
Z lepszych wątków wymienić mogę strzelaninę w szkole – pocisnęli trochę „Musimy porozmawiać o Kevinie„, ale generalnie to jeden z lepszych momentów w serialu. Niestety finalne wyjaśnieni przyczyny zajścia okazało się bardzo rozczarowujące. Podobał mi się wątek prepersów i przywrócenie na plan Eweliny z pierwszego sezonu. Do bohaterów też z czasem się przekonałam, a przynajmniej do niektórych z nich. Bardzo do gustu przypadła mi aktorska kreacja Michaliny Łabacz w roli Halucyny, piękna i zdolna dziewczyna – debiutowała u Smarzowskiego.
Większa część serialowej akcji to narastające niewiadome, wtedy przychodzi odcinek ósmy, finałowy i wszytko bierze w łeb. Wręcz nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest dziełem zupełnie innych twórców, którzy nawet nie wysilili się, żeby zapoznać się ze skryptami z odcinków poprzednich. Na szybko wyrzucili z siebie jakieś niedbałe wyjaśnienia, na siłę komplikując kilka wątków inne olewając. Nie wiem czemu nie było dziesięciu odcinków jak w sezonie pierwszym, bo wyraźnie widać, że scenariusz nie wyrobił się w ośmiu, stąd takie pospieszne i byle jakie i skrótowe potraktowanie sprawy. I sprawa się rypła,a szkoda.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:7
Zabawa:8
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:7
aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
62/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz