Heartthrob (2017)
Po śmierci przyjaciółki nastoletnia Sam nawiązuje znajomość z Henrym. Chłopak jest jest zupełnym przeciwieństwem: Ona szkolna gwiazdka bez większych aspiracji za to z dużym doświadczeniem w relacjach damsko męskich, on nieśmiały, inteligentny przyszły student MIT, prawiczek. Dziewczyna zakochuje się w nim, on w niej. Niestety dzielące ich różnice odciskają coraz większe piętno na wzajemnych relacjach.
Nie, nie jest to opis romansidło.
„Heatthrob” jest thrillerem osadzonym w świecie nastolatków, gdzie niezwykle żywiołowa uczuciowość zmienia się w szaleństwo. Nie chcę Wam robić spoilerów, internety zrobią to za mnie, ale zdradzić Wam muszę, że dojdzie tu do szeregu zgonów, a wszytko przez to, że ktoś kocha za mocno.
Myślę, że szybo domyślicie się co i jak, a fabułę odbierzecie jako prostą i schematyczną i nie zamierzam Wam wmawiać, że jest inaczej.
Twórca filmu wyspecjalizował się w opowieściach o małolatach i z tego doświadczenia czerpie pełnymi garściami, serwując nam całą gamę nastoletnich dramatów stosownie podkręconą na potrzeby gatunku thrillera.
Moją uwagę przykuł tu Keir Gilchrist, w roli Henrego i myślę, że jest najmocniejszym punktem tej produkcji. Musicie mieć jednak na uwadze by nie oczekiwać tu wielkich fajerwerków. Sceny zgonów, są umieszczone po za kadrem więc spokojnie można ten film zaserwować nawet bardzo strachliwej duszy. Nie powiem, ogląda się to przyjemnie, bo film jest dobrze zrealizowany technicznie, ale żeby coś więcej? Nic z tych rzeczy.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:7
Zaskoczenie:4
Walory techniczne: 7
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
To coś:5
53/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz