Better watch out (2016)
Nastoletnia Ashley spędza jeden z przedświątecznych wieczorów pracując jako opiekunka dwunastoletniego Luke. Czas upływa jej na rozmowach telefonicznych z chłopakiem i poskramianiu zalotów Luke’a, który liczy, że dojrzał już na tyle by dobrać się do majtek swojej seksi niani. Właśnie tego wieczoru dom państwa Lemarów staje się obiektem ataku niezidentyfikowanego sprawcy o złych zamiarach.
„Better watch out” odczekał swoje nim zdecydowałam się dać mu szansę. Opis raczej nie wygląda zachęcająco: niańka i gówniarz kontra psychol. Nudy na pudy. W końcu ktoś na fanpage bloga polecił ten film i stwierdziłam, że okej, dam mu szansę. Śnieg spadł czas na świąteczne horrory.
Okazało się, że produkcja ma do zaoferowania wiele atrakcji, na które nic nie wskazywało.
Początek skojarzył mi się z „Babysitter„: Dwóch gnomów z gimbazy fantazjuje o starszej dziewczynie, która od czasu do czasu pracuje jako opiekunka jednego z nich. W związku z tym, że dziewczyna ma wkrótce zmienić miejsce zamieszkania, zabujany w niej Luke postanawia: teraz albo nigdy. Na szczęście na tym podobieństwa ze wspomnianym tytułem się kończą.
Owszem, „Better wach out” ma w sobie pewną humorystyczną przekorę, już sam smarkaty dojący szampana w ramach wstępu do romantycznej randki rozwala system, ale jeśli chodzi o łączenie horroru i komedii to jednak trzeba potrafić to zrobić. Tu udaje się to bez większego wysiłku, jakby naturalnie.
To co jest największą niespodzianką w tej historii niestety muszę zachować dla siebie by nie zepsuć Wam seansu. Mogę natomiast zdradzić, że nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Scenariusz daje radę złożyć to wszytko w sensowną całość.
Jak wspomniałam mamy tu udane akcenty humorystyczne, ale to co może śmieszyć jednocześnie ma w sobie pierwiastek niebezpiecznego szaleństwa i to ono nakręci akcję. Nie uświadczymy tu mrożących krew w żyłach scen, ale groza jest tu obecna i funkcjonuje mniej więcej na tym samym poziomie, co w przeciętnym teen slasherze.
Z dobrych rzeczy wymienić mogę jeszcze obsadę. Na uwagę zasługuje szczególnie nasz gimbazjanin Luke wykreowany przez Leviego Millera („Jasper Jones”), drugi w kolejności jest mały Garrett. Nie najgorzej wypada też nasza babysitterka w roli typowej ładnej nuni do której ustawia się kolejka użelowanych chłystków. Nie ma w jej postaci niczego interesującego, ale tak zazwyczaj bywa z bohaterkami slasherów.
Cóż więcej? Film niezgorszy, na świąteczny seans z horrorami jak znalazł.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
to coś:6
63/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz