Lazarus Effect/ Efekt Łazarza (2015)
Grupa naukowców z Uniwersytetu pracuje nad serum, które wprowadzone do płata skroniowego i połączone ze stymulacją elektryczną mózgu ma wskrzeszać martwy organizm. Jak do tej pory zabawa w boga nikomu nie wyszła na dobre i tak też będzie w przypadku naukowców z „Efektu Łazarza”. Nikt jednak nie spodziewa się, że będzie aż tak źle.
„Efekt Łazarza” powstał dzięki wspólnej inicjatywie dwóch scenarzystów i jednego reżysera. Wszystkich w równym stopniu nie doświadczonym jeśli idzie o świat grozy.
Jako że asekuracyjnie spodziewałam się kompletnej porażki, bo w tym tygodniu nie udało mi się obejrzeć ani jednego dobrego horroru (Najpierw poniedziałkowy wieczór z „Asylum” aka „Exeter”, później wtorek z „Ludzką Stonogą 3”) mogę powiedzieć, że ten film mile mnie zaskoczył.
Oczywiście nie na tyle by móc go wyróżnić, by mógł pretendować do tytułu najlepszego tegorocznego horroru, ale jest całkiem dobry.
Pomysł z naukowcami, którzy chcą przesunąć granicę między życiem, a śmiercią jest stary jak świat. Morał płynący z takich historii powielany jest od czasu „Frankensteina”. Jako, że mamy tu do czynienia z produkcją współczesną, nie z klasykiem z przed stu lat naukowe podstawy teorii nie wydają się tak naciągane jak w starszych filmach, oglądanych obecnie.
Wspólnym mianownikiem jest oczywiście rażenie prądem. Kwestia tajemniczej substancji też nie jest żadnym novum, bo silnie kojarzy się z baśniowymi eliksirami nieśmiertelności. Fabuła nie skupia się jednak zbytnio na tym by widz uwierzył, w to co widzi na ekranie. Znacznie większa uwaga poświęcona jest, po pierwsze rozważaniom moralnym, po drugie sferze paranormalnej, która dochodzi do głosu, jako efekt uboczny eksperymentu.
Zoe, Clay, Frank i Niko w asyście uroczej kamerzystki Evy rejestrują swoje dokonanie. Jest nim przywrócenie do życia uśpionego psa. Nie bez problemów, ale naukowcom udaje się postawić Rocky’ego znowu na cztery łapy. Co więcej pies, który został uśpiony z powodu całkowitej zaćmy na obu oczach jest już całkowicie zdrowy.
Badania wykazują przedziwną aktywność w jego mózgu, a także rozregulowanie gospodarki hormonalnej. Pies zachowuje się dziwnie.
Jeśli ktoś eksperymentuje na zwierzętach prędzej, czy później przejdzie do ludzi. W przypadku tej grupy, jest to zdecydowanie 'prędzej’. Zaistniała sytuacja zmusza do kryzysowego działania. Zaś niezbadana do końca metoda prowadzi do zupełnie nie przewidzianych skutków. Jeden z naukowców zostaje poddany eksperymentowi. Nie będę Wam zdradzać dokładnych okoliczności, sprawy, sami zapewne doskonale się ich domyślacie już teraz.
Efekt łazarza działa zdecydowanie inaczej niż przewidziano. Doktor, który zostaje przywrócony do życia zyskuje nad przeciętne możliwości. Tu znowu pojawia się stara jak świat teoria mówiąca o tym, że w normalnych warunkach człowieczy mózg wykorzystuje tylko dziesięć procent swoich możliwości. Po wskrzeszeniu uruchamia się pozostałe dziewięćdziesiąt. Tu będziemy świadkami najróżniejszych cudów dziwów, psychokineza, czytanie w myślach, nadludzka siła etc.
Napięcie w filmie zostało zbudowane poprawie, ale skoczne scenki nie zaskakują. Możemy z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć sekwencje kolejnych wydarzeń.
Podobały mi się filmowe zdjęcia, sposób w jaki wykorzystano ograniczoną przestrzeń na jakiej poruszają się bohaterzy. Efekty komputerowe też są całkiem niezłe, to samo można powiedzieć o charakteryzacji. Nie am tu jednak nic, co spowoduje zawrót głowy.
Co się tyczy aktorstwa to mamy tu silną obsadę. W roli Zoe widzimy Olivię Wilde, w roli Clay’a niegrzecznego chłopca „American horror story„, czyli Evan’a Peters’a. Znaną twarzą jest też aktorka wcielająca się w rolę Evy, czyli Sarah Bolger, którą pierwszy raz dostrzegłam w „Internacie„. Ekipa radzi sobie całkiem dobrze.
Podsumowując, „Efekt Łazarza” jest filmem poprawnym. Zarówno samemu pomysłowi jak i jego realizacji nie można zarzucić nic ponad bolesną wtórność. Obraz bardzo skojarzył mi się z filmem „Linia życia” i myślę, że jakby mocniej podumać to znajdziemy jeszcze więcej łudząco podobnych produkcji. Przeciętniak, ale na tle ostatnich dokonań filmowców na gruncie gatunku, naprawdę jest okej.
Moja ocena:
Straszność: 5
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:6
Zaskoczenie:4
Zabawa:7
Aktorstwo:7
Walory techniczne:7
To coś: 6
Oryginalność:5
61/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz