Twilight Zone: The Movie/ Strefa mroku (1983)
Tytuł „Strefa mroku” zapewne skojarzy Wam się z serialem, bardzo znanym amerykańskim serialem z lat ’60. Niestety nie miałam okazji go zobaczyć, ale jako, że lubię klasyczne historie, zapewne sięgnę po niego w swoim czasie.
Dziś będzie o wersji filmowej „Strefy mroku”, która silnie nawiązuje do serialowych opowieści.
Cztery segmenty stanowią swego rodzaju remake wybranych odcinków. Każda opowieść ma swojego reżysera, a wśród nich znajdziemy takie nazwiska jak Spielberg, Landis, czy Dante.
Pierwsza opowieść ma wydźwięk ściśle antyrasistowski. Opowiada o pewnym Amerykaninie, któremu ostatnimi czasy źle się wiedzie. Za swoje porażki obwinia mniejszości narodowe żyjące w jego pięknym kraju. Obrywa się Czarnym, Żydom i Azjatom.
W pijackim amoku wychodzi z knajpy i trafia… najpierw w środek drugiej wojny światowej, gdzie zostaje posadzony o żydowskie pochodzenie, uciekając trafia wprost na imprezę KuKlux klanu gdzie 'obrońcy białej rasy’ urządzają sobie ognisko z nim w roli głównej, następnie ląduje w sercu wietnamskiej wojny jako 'żółtek’ cel ataku bohaterskich amerykańskich żołnierzy. Koniec segmentu ma bardzo ciekawą pointę. „Time Out” Landisa nawiązuje do odcinka „A Quality of Mercy”.
Moja ocena: 7/10
Drugi segment, dzieło samego Spielberga, czyli „Kick the Can” to opowieść z ogromnym potencjałem.Pomijając już wielkiego Stevena na fotelu reżyserskim, w obsadzie ujrzymy niezapomnianego kucharza z Panoramy w filmie Kubicka. Ponownie wciela się on w postać o nadnaturalnych zdolnościach. Tym razem przybywa do domu starców, by 'obudzić młodość’ w duszach pensjonariuszy. Wszyscy oni tęsknią za młodością i urągają na starość. W magiczny sposób bohater przywraca im dzieciństwo.
Znowu są dziećmi, pytaniem jest czy faktycznie chcą zaczynać od nowa? Na nowo dorastać, na nowo przezywać to, co spotkało ich na drodze do starości? Czy nie lepiej zachować młodego ducha? Ta historia wyjątkowo przypadła mi do gustu.
Moja ocena:8/10
Trzeci segment, czyli „It’s a good life”, dzieło Dantego, jako w zasadzie jedyny posiada autentycznie horrorowe właściwości. To historia młodej kobiety, która potrąca na jezdni chłopca. Dzieciak jest cały i zdrowy, a kobieta postanawia odwieść go do domu. Dom dzieciaka jest daleki od ideału. Członkowie jego rodziny zdają się być mocno szurnięci, jednak to chłopczyk jest przyczyną ich dziwnego zachowania. Dzieciak potrafi spełniać życzenia. Wszyscy muszą robić to, czego chce inaczej mógłby sprawić, że … stanie im się krzywda.
To dość psychodeliczna opowiastka. Młody bohater zmienia rzeczywistość w kreskówkę, gdzie na obiad zjada się słodycze i każdego dnia obchodzi urodziny. Pomysł zaczerpnięto oczywiście z oryginalnego odcinka „Strefy mroku” .
Moja ocena:7/10
Ostatni segment „Nightmare at 20000 feet” traktuje o mężczyźnie, który panicznie boi się latać. Po zajęciu miejsca w samolocie pasażerskim okazuje się, że autentycznie ma się czego obawiać, bo za oknem samolotu dostrzega coś, co wróży rychłą katastrofę.
Pomysł opiera się na poczuciu paranoi i lęku, który sam w sobie może doprowadzić do nieszczęścia, ale czy zawsze? Może czasem trzeba się bać?
Moja ocena:7/10
Moje ogólne wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Czuję się zachęcona do zapoznania ze starym serialem, bo lubię taką właśnie 'nie głupią’ grozę, nie straszenie dla samego straszenia. Wszystkie segmenty uważam za udane, choć można rzec, że daleko im do współczesnej definicji horroru. Mało straszne? Być może, ale posiadające fabułę i klimat, czyli to czego bardzo brakuje w teraźniejszych produkcjach.
Moja ocena za całość: 7/10
Gość: Bradesinarus, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Taka mała uwaga. Otóż moim zdaniem należało (choćby „pro forma”, gdyż sprawa ta była w swoim czasie czasie dość głośna i, jak czytałem w jakimś artykule, mocno wpłynęła na przebieg procesu produkcji filmowej) zaznaczyć, że film ten jest kojarzony przede wszystkim z powodów poza merytorycznych.
Konkretnie mam tu na myśli wypadek do jakiego doszło na planie segmentu reżyserowanego przez Johna Landisa, w którym makabryczną śmierć (m.in. przez dekapitację) poniósł aktor Vic Morrow i dwójka sześcioletnich dzieci.
Swoją drogą tu masz krótki dokument na ten temat (niestety po angielsku): http://www.youtube.com/watch?v=cL3NopGqXqs oraz wzmiankowany wyżej artykuł: http://www.slate.com/articles/arts/culturebox/2012/07/the_twilight_zone_tragedy_how_vic_morrow_s_death_changed_the_way_films_are_made.html