Saint Ange/ Szepty w mroku (2004)
Lata 50 XX wieku. W sierocińcu gdzieś w Alpach trwają przygotowania do zamknięcia zrujnowanego przybytku. W końcu w ogromnym budynku zostają tylko trzy kobiety: Młodziutka świeżo zatrudniona służąca, stara kucharka Helenka i lekko szalona podopieczna Judith.
Jak to zazwyczaj bywa, stary budynek ma swoje tajemnice. Dudnią rury, trzeszcza podłogi, gasną światła, krany zakręcają się i odkręcają same. Wszystko to wydaje się mieć związek z duchami dzieci, które zmarły tu w czasie wojny.
Klasyczne ghost story – można by rzecz – ale nie jest tak do końca. Pascal Laugier, francuski reżyser znany głównie z głośnego „Skazani na strach”, nie lubi prostych historii. Nie musicie obawiać się makabreski w stylu wspomnianego obrazu. Film Laugiera bardziej przypomina powiedzmy „kręgosłup diabła” niż jego późniejsze dzieła.
Groza objawia się bardzo delikatnie. Nic nie wyskoczy z szafy, nie zepchnie ze schodów. Nastrój budowany jest w oparciu o mroczną historię Saint Ange przy pomocy prostych zabiegów technicznych, jak ustawienie oświetlenia, czy długie ujęcia sunącej przez korytarze i włości wokół budynku kamery.
Główną bohaterką jest nasza młoda służąca ,która boryka się ze sporym problemem, którego lokacji należy szukać pod ściśle zawiązanymi wokół pasa bandażami.
Dziewczyna nie jest do końca normalna, ponad to wciąga w swoje szaleństwo Judith, chcąc za wszelką cenę dowiedzieć się, co niegdyś stało się w sierocińcu.
Film skierowany do fanów stonowanych i nastrojowych obrazów, którym momentami bliżej do dramatu niż horroru.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:7
Napięcie:6
Klimat:9
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:7
Zaskoczenie:5
68/100
W skali brutalności: 0/10
dzięki za notkę, wpisuję ten filmik do swojej kolejki do obejrzenia w najbliższym czasie
4/10 ( dobre zdjęcia )