Truth or dare/ Raz, dwa, trzy umrzesz ty (2012)
Grupa studentów prawa imprezuje świętując zakończenie semestru. W czasie balangi ciągną grube kreski i sowicie sobie popijają. Żeby było ciekawiej w międzyczasie grają w starą jak świat 'butelkę’ na 'prawda czy wyzwanie’. Pozornie nic nadzwyczajnego się nie dzieje: 'ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś’. Jednak jeden z imprezowiczów nieśmiały Feliks wkrótce po imprezie podejmuje próbę samobójczą.
Teraz grupa znajomych staje przed największym wyzwaniem. Ktoś przystawi im broń do głów aby dowiedzieć się jaka jest prawda.
Brytyjski film, błędnie moim zdaniem określany horrorem- bliżej mu bowiem do thrillera– oparty jest na spranym już schemacie 'gry o życie’.
Ani reżyser ani scenarzysta obrazu nie są znanymi filmowcami. Bynajmniej ja o nich nie słyszałam.
Nie można jednak powiedzieć, że „Truth or dare” pozbawiony jest elementów zaskoczenia. Tu nie mogę wiele zbyt wiele się rozpisać, żeby nie psuć Wam niespodzianki.
Oprawca, który podejmuje grę z ofiarami, chce dowiedzieć się, które z nich wysłało Feliksowi mało przyjemną w treści wiadomość, według niego będącą bezpośrednią przyczyną załamania chłopaka i nawiązującą do tego co stało się na imprezie.
W okół tej kwestii sporo się będzie działo. Kogo by tu obstawić?
Blondyneczkę w której rzekomo kochał się Feliks? Może jej zazdrosnego chłopaka? A może złośliwą femme fatale, a może jej partnera, butnego i szczerze gardzącego Feliksem? No i jest jeszcze drobny diler, który również tam był, chłopak lubi się bawić cudzym kosztem?
Ostatecznie nawet rozstrzygniecie tej kwestii nie wystarczy, bo mamy w zanadrzu jeszcze dwie niespodzianki.
Jak na horror, momentów grozy jest niewiele. Zdarzy się mała torturka, trochę szamotaniny, ktoś oberwie kulą, ale żeby od razu horror, to raczej nie.
Nie można obrazu nazwać nudnym, ale szczególnie pasjonujący też nie był. Można obejrzeć, ale nie ma takiej konieczności.
Moja ocena:
Straszność: 4
Napięcie:7
Klimat:5
Fabuła:7
Zabawa:6
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:6
Aktorstwo:6
Oryginalność:4
To coś:6
59/100
W skali brutalności: 4/10
Gość: kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Z opisu lekko kojarzy się z „Co byś wolał?”
Gość: Karolajna, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Mogę prosic o recenzje filmu „Żona astronauty” ?
ilsa333 napisał
Karolajna, bardzo lubię „Żonę astronauty” i chętnie jeszcze raz obejrzę i napiszę o tym filmie.
Kayuzo, może troszkę, ten schemat fabularny mieliśmy już w tylu filmach, że głowa mała. W „Co być wolał” chodziło bardziej o samą 'radość’ gry, tak jak np. w „Pile”- sadysta miał po prostu frajdę. Tu chodzi bardziej o tortury zadawane w konkretnym celu, uzyskaniu 'zeznań’.
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
@ilsa333
„w Pile”- sadysta miał po prostu frajdę. ” dziecko obejrzyj ten film jeszcze raz i powiedz mi w którym miejscu Mr SAW miał frajdę z torturowania ? oglądać nie oznacza dostrzec .
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
@ilsa333
„w „Pile”- sadysta miał po prostu frajdę. „dziecko w którym miejscu Mr Saw miał frajdę z torturowania ? obejrzyj jeszcze raz ten film i pokaż mi taki fragment .
Gość: Kayuzo, *.zory.vectranet.pl napisał
Obejrzałem wczoraj i muszę przyznać, że chyba bardziej mi się podobał od 'Co byś wolał’. Lekki i przyjemny. Nuda nie grozi więc polecam.
ilsa333 napisał
Mnie też tamten bardziej się podobał.