Last shift (2014)
Młoda policjantka Jessica Loren rozpoczyna służbę w policji od samotnego dyżurowania w starej siedzibie posterunku. Reszta funkcjonariuszy zdążyła już przenieść się do nowego przybytku. Młoda adeptka ma za zadanie przeczekać noc, przekazać resztki niepotrzebnych gratów niejakiemu Joe, a w razie kłopotów przekierować interesantów do nowej siedziby policji.
Samotną noc rozpoczyna od zwiedzania terenu i już wtedy możemy zaobserwować pierwsze przesłanki mówiące nam o potencjalnym zagrożeniu jakie czyha na bohaterkę.
Gdy Jessica poradzi już sobie z sikającym na środku korytarza przybłędą odbierze kolejny telefon od młodej dziewczyny. Niejaka Monica dzwoni bezpośrednio na numer posterunku szukając pomocy. Twierdzi, że jest przetrzymywana, a na jej oczach ktoś morduje inne ofiary porwania. Loren stara się dowiedzieć czegoś więcej o sytuacji dziewczyny, aby jej pomóc. Wkrótce przekona się, że wszystkie odpowiedzi znajdzie właśnie na starym posterunku, tej właśnie nocy.
Twórca „Last shift” zdecydowania poprawił mi humor. Horrory o duchach coraz częściej rozczarowują. W moim przypadku stopień rozczarowania jest najczęściej wprost proporcjonalny do nakładu włożonego w reklamę filmu. „Last shift” pojawił się trochę znikąd, ja po prostu go obejrzałam, bez zastanawiania się nad filmografią twórców, czy budżetem przeznaczonym na projekt.
Jego początek nie zapowiadał niczego oryginalnego. Ot noc na komisariacie i samotna dziewczyna, pewno zaraz zakradnie się do niej jakiś podejrzany typ i oświadczy, że jest aniołem śmierci i zrobi jej sąd ostateczny.
Faktycznie, zjawia się typ, ale fabuła zmierza w zupełnie innym kierunku. Początkiem wydaje się być dziwny telefon. Ofiara porwania, nastolatka błaga Jessice o pomoc. Nie dzwoni na numer alarmowy tylko wprost na posterunek, co ciekawe bo wszystkie połączenia miały być przekierowane już na nowy numer. Sytuacja się powtarza, a młodej komisarz udaje się uzyskać od dziewczyny trochę informacji.
Tymczasem w budynku zaczyna się dziać. Po za sikającym bezdomnym, którego kobieta zdążyła spacyfikować i zamknąć w celi, jest tam ktoś jeszcze. Sceny w areszcie, gdy nieznana, niewidzialna dla bohaterki postać kwili coś po swojemu i świeci jej latarką prosto w oczy są nader ciekawie zrobione. Takich dobrych ujęć mogących przestraszyć widza, zaskoczyć widza, jest więcej, mam tu na myśli szczególnie pojawienie się sympatycznego oficera Price’a, a raczej finał jego wizyty.
Jeśli przypomnę sobie inny film DiBlasi np. „Cassandagę” już wiem na co stawia ten twórca. Nie na szybkie migawki wygenerowane komputerowo, lecz na plastyczną charakteryzację antybohaterów, w tym przypadku zmór nawiedzających posterunek. Mnie osobiście skojarzyły się ze starymi teledyskami Cradle of Filth.
Nie mogę powiedzieć, żeby fabuła porażała oryginalnością, czy była mega zaskakująca, ale znajdziemy tu zwroty akcji, czy sytuacje, które nie każdy będzie w stanie przewidzieć. Występuje tu wątek ciekawej historii z przeszłości posterunku, której nie zamierzam Wam zdradzać.
Ogólny pomysł jest okej. Bez udziwnień, czy wstawek rodem ze średniowiecznego moralitu jakie często lubią stosować twórcy łapiący się tematu gości zza światów.
Jest ponury nastrój opustoszałego budynku, jest odczuwalna izolacja i paranoiczne przekonanie o czyhającym zagrożeniu. Strach głównej bohaterki miesza się z poczuciem obowiązku, traumą i tęsknotą po tragicznej śmierci ojca. Powoli odsłaniane fakty dotyczące przeszłych wydarzeń nadają wszystkiemu logiczny sens i prowadzą do nieuchronnie marnego końca protagonistki. Jeśli o mnie chodzi to nie mam żadnych zarzutów, film bardzo przyjemnie mnie zaskoczył.
Moja ocena:
Straszność:7
Fabuła:7
Klimat:9
Napięci:7
Zaskoczenie:6
zabawa:7
Walory techniczne:8
aktorstwo:7
To cos:8
Oryginalność:6
72/100
W skali brutalności:2/10
Gość: Cześć, *.dynamic.chello.pl napisał
W końcu jakiś dobry i przyjemny ghost story z motywem satanistycznym. Wśród gniotów które ostatnio się pojawiają to jest dobrze zrobiony horror. Polecam.
danaet napisał
Heh może nie w porę, wpis jest dość leciwy, ale oglądałem ten film ostatnio i naprawdę wbił mnie w fotel 😀 a ostatnio mało który film potrafi sprawić, że podskoczę ze strachu na seansie. Chociaż koniec był dla mnie do przewidzenia to i tak wystawiam mu 9/10.
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Rozczarowanie. Jedynym pomysłem na ten film było straszenie horrorowymi kliszami: a to zgaśnie światło, a to pojawi się napis, albo tajemnicza postać… Przy braku choćby szczątków ciekawej historii ten film zwyczajnie przynudza i w paru momentach omal nie przysnąłem, choć pora była całkiem wczesna. 😛
Bagiennik napisał
A w tym roku powstał remake tego filmu „Malum”. Co ciekawe za reżyserię odpowiada sam DiBiasi
http://szeptyzbagna.blogspot.com/