Styria aka Angel of death (2014)
Do opuszczonego od lat ’20 XX wieku zamku na Węgrzech przybywa angielski profesor wraz z nastoletnią córką, Larą.
Dziewczyna jest świadkiem jak jeden z mieszkańców okolicznej wsi napada na młodą dziewczynę. Lara pomaga jej ukryć się w zamku. Córka profesora i tajemnicza Carmilla zaprzyjaźniają się. Tym czasem Styrię nawiedza fala samobójstw młodych dziewcząt, zupełnie jak w odległej przeszłości.
„Styrię” miałam na oku już jakiś czas. Trafiłam na nią przypadkiem szukając screenów z polskiego filmu „Carmilla”. Wiedziałam, że na oficjalną dystrybucje będę musiała się naczekać, bo twórcy obrazu nie są cudownymi dziećmi Hollywood.
Zauważyłam, że jest to produkcja, w której spory udział mają Polacy: Za zdjęcia odpowiada nasz rodak, a w jedną z głównych rol wciela się polka, Julia Pietrucha. Film kręcono w Europie, dokładnie na Węgrzech, więc narobiłam sobie nadziei na piękne widoki oraz europejski klimat i nie pomyliłam się.
„Styria” to bardzo europejska produkcja. Powiedziałabym nawet, że wschodnioeuropejska, bo bardzo przypomina mi rosyjskie horrory, które udało mi się do tej pory zobaczyć, mam tu na myśli tę udaną grupę. Kojarzy się też ze starymi polskimi produkcjami grozy. Ma podobny klimat, nie opiera się teatralnej manierze i nadużywa zaufania widza zakładając, że wcale nie musi wszystkiego dokładnie wyjaśniać. Posiada klimat klasycznego horroru gotyckiego, okraszonego elementami psychologicznymi dla podkręcenia wrażenie szaleństwa.
Poniekąd fabularnie jest to wariacja na temat „Carmilli” Le Fanu: Mamy tajemnicze dziewczę, które trafia pod jeden dach z młodą bohaterką (W oryginale Laurą w tym filmie Larą) i wchodzi z nią w bardzo intensywną relację.
Odwiedza ją w nocy, gdy reszta domowników śpi i oprowadza po okolicy. Dziewczęta doskonale się bawią, ale z nocy na noc Lara zaczyna się coraz gorzej czuć. Słabnie i widać, że towarzystwo Carmilli, którego bardzo pragnie wcale jej nie służy.
Mamy jeszcze wątek ojca, który ukrywa przez Larą pochodzenie jej matki, a także fakty związane z jej zniknięciem z ich życia.
Ojciec Lary zajmuje się badaniem zabytków, coś jak połączenie archeologa i restauratora sztuki. Obiera na cel zamek w Styrii, gdzie ukryte są trzy ścienne malowidła o mrocznym rodowodzie. Murale przedstawiają stara legendę, a może historię? W dodatku historię, która zdaje się powtarzać w tej chwili, gdy okazuje się, że w Styrii młode dziewczęta bardzo chętnie popełniają samobójstwa.
Fabułę filmu można podzielić na dwie części. Pierwsza, czyli ta bliższa oryginalnej historii Le Fanu, gdzie jeszcze nie wiemy skąd wzięła się Carmila, więc zakładamy, że jak w oryginale jest wampirem i obserwujemy zmiany jakie zachodzą w Larze i druga, gdy przedstawiona zostaje historia z przed lat, związana z malowidłami, leczniczymi źródłami i samobójstwami dziewcząt, oraz gdy dochodzi do pewnego zdarzenia z udziałem Carmilli. Nie mogę wam więcej zdradzić, dość powiedzieć, że w tym momencie odchodzimy od oryginalnej historii. Wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Wampiryzm jest bardzo oczywistym rozwiązaniem i gdy twórca bierze na tapetę ten wątek musi trzymać się pewnych zasad inaczej zostanie wyklęty przez potencjalnego widza. Innowacyjne podejście nie jest pożądane dlatego też dobrze się stało, że twórcy „Styrii” posługują się bardziej metaforą wampiryzmu niż jego mitologiczną wersją.Choć obawiam się, że większość widzów i tak nie wychwyci niuansu i potraktuje sprawę nazbyt dosłownie, jak kolejny vampire movie, gdzie głównym celem antybohatera jest picie krwi.
Bardzo, ale to bardzo podobały mi się sceny finałowe.Ujęcia Carmilli obserwującej Larę jakby z innego świata, jasnego i pięknego podczas gdy ta balansuje nad krawędzią.To takie podsumowanie całej relacji obydwu panien. Lara, która podświadomie dąży do samozagłady i Carmilla, która oferuje jej śmierć.
Fabuła przypadła mi więc do gustu i nie przeszkadzało mi pewne jej 'pomieszanie z poplątaniem’.
Wykonanie też zasługuje na uwagę. Jak wspomniałam za zdjęcia odpowiada Polak należą mu się za nie brawa, bo wypadają świetnie. Perfekcyjne operowanie światłem wyznacza granicę między mrokiem i jasnością czym świetnie zgrywa się z poetyką filmu.
Sceneria jaka została wybrana jako filmowy plan również wypada bardzo dobrze, mam tu na myśli zarówno wnętrze zamku jak i jego otoczenie tj. panorama gór,przyległe lasy, czy wioska pełne zabobonów i średniowiecznych lęków malujących się na twarzach mieszkańców.
Aktorstwo jest jak najbardziej okej. Na czele ekipy jako najbardziej doświadczony w aktorstwie staje Stephen Rea ze swoim cierpiętniczym wyrazem twarzy. Lubię go i jak zawsze zagrał dobrze. W Larę wciela się aktorka mi osobiście nie znana choć ma już nie najgorszą filmografie. Ma bardzo interesującą urodę i zagrała bardzo bardzo dobrze. Na koniec rodaczka, Julia Pietrucha, znana z polskich seriali – głównie. Bałam się, że jej akcent będzie kalał moje uszy, ale nic podobnego, dykcja daleka od kwadratowej i mimo iż nieco odstawała od brytyjskiej obsady to nie było to bolesne. Bardzo mile zaskoczyła mnie swoja grą. Była bardzo sensualna i naturalna, doskonale poradziła sobie z tak niejednoznaczną postacią jak Carmilla. Urody też jej nie brakuje. Nie jest ona jedyny polskim akcentem w obsadzie bo mamy tu jeszcze jedno nazwisko i rolę trzecioplanową, w którą wciela się jeden z najlepszych polskich dubbingowców. Na ekranie też można go pokazać bez wstydu i znać po nim światową klasę aktorską:)
Na pewno jest to kino oryginalne zarówno pod względem formy jak i treści. Odbiega od hollywoodzkich standardów, trzyma się pazurami europejskiej estetyki wypinając tyłek na banał. Mnie bardzo się podobał.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:6
Klimat:9
Napięcie:5
Zaskoczenie:5
Zabawa:8
Oryginalność:7
to coś:8
Aktorstwo:8
Walory techniczne:9
71/100
W skali brutalności:2/10
Gość: Piotr Borowiec, *.setcomp.net napisał
Hm. Jestem wielkim fanem Le Fanu, „Carmillę” czytałem z sześć razy. Starocie z Hammera znam, nawet podobały mi się, ale do tego nie jestem przekonany. Ale dobra, nie ma co marudzić trzeba obejrzeć….
Gość: Mako, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Na końcu Carmilla ginie przebita kołkiem ?