American Gothic/ Amerykański gotyk (1988)
grupa znajomych wyrusza wynajętym samolotem na wakacje. Niestety awaria po drodze zmusza ich do wylądowania na małej wyspie. Bohaterzy znajdują schronienie na farmie u bodajże jedynych mieszkańców tego odciętego od świata miejsca.
Gospodarze każący się tytułować 'mamą’ i 'tatą’ są dość specyficzni. Żyją jakby nadal były lata ’30 i nie mają pojęcia o wynalazkach techniki, czy wydarzeniach na świecie. Jedyne co ich interesuje to religia i rodzina, a jeśli o rodzinie mowa…
’Mama’ i 'tata’ mają dzieci. Pociechy dobiegają już do pięćdziesiątki, ale psychicznie dalej tkwią na etapie dzieciństwa. Zdecydowanie nie jest to normalna rodzina i jak się okaże, jest nie tylko dziwna, ale i niebezpieczna.
„American Gothic” to jeden ze znanych, ale raczej mało dostępnych filmów grozy lat ’80. Reprezentuje kino klasy B. Fabuła opiera się na modnym motywie 'turyści kontra wiejscy sodomici’, jak to było w przypadku chociażby „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, z którą ten film często jest porównywany.
Reżyserem obrazu jest John Hough twórca takich horrorów jak „Legenda piekielnego domu„, czy „Twins o evil”.
Nie da się ukryć, że kino grozy, szczególnie to klasy B często posiłkuje się satyrą społeczną. Tu pod ostrzał padło purytańskie środowisko amerykańskich farmerów. Obraz ich egzystencji zdominowanej przez określone wartości został tu stosownie przejaskrawiony – chociaż… kto wie?;)
Twórca użył w tytule i plakacie promującym film, najsłynniejszego, albo jednego z najsłynniejszych amerykańskich obrazów, namalowanego w latach ’30 ubiegłego wieku portretu małżeństwa farmerów na tle neogotyckiego domu, znanego właśnie jako „American Gothic”. Obraz był wielokrotnie wykorzystywany w amerykańskiej popkulturze, często był parodiowany. O ile dobrze pamiętam to pojawia się nawet w wejściówce do serialu „Gotowe na wszytko”.
John Hough stworzył film oparty na konwencji slashera. Protagoniści, stosownie skrojeni wg. reguł doboru bohaterów pozytywnych w takich filmach trafią na odludzie. Znajdują schronienie na farmie i obiecana im zostaje pomoc. Ale jak to bywa w horrorach, w rzeczywistości trafiają z deszczu pod rynnę.
Już zachowanie pary farmerów jest niepokojące, ale wkrótce na arenę wkroczą także ich dzieci. Pierwsza będzie córuchna. Wielkie babsko przyodziane w sukienunie a la pastereczka. Pociecha utrzymuje, że wkrótce skończy lat 8.
O ile budzące konsternacje zjawisko można było zrzucić na karb niedorozwoju umysłowego to znalezisko z pokoju 'dziewczynki’ budzi już znaczny niepokój. W kołysce umieszczonej w pokoju Fanny znajdują się bowiem dobrze już zasuszone zwłoki noworodka. Jak się wkrótce okaże dziecko to urodziło się w wyniku kazirodczej relacji z bratem. A propo brata: W raz z pojawieniem się kolejnego dziecka farmerów przychodzi czas na pierwsza ofiarę. Pociechy 'mamy’ i 'taty’ lubią się bawić, a wiadomo, żeby się dobrze bawić trzeba kogoś zabić, na co mają z resztą przyzwolenie oddanych rodziców.
Tak więc, przez cały film będziemy śledzić stopniowo pogarszającą się sytuacje grupy bohaterów, eliminowanych kolejno pośród okrzyków radosnej zabawy. Muszę przyznać, że akcje są tu dobrze popieprzone…
Film jako całość, mnie osobiście bardzo skojarzył się z „Domem tysiąca trupów” Rob’a Zombie’ego. Jak wiadomo ten twórca bardzo silnie inspirował się i nawiązywał do starego kina grozy, więc podejrzewam, że mógł też zaczerpnąć co niego z „Amerykańskiego gotyku”.
Film jest specyficzny, uraduje fanów starego kina, szczególnie tego ocierającego się o groteskę i czarną komedię. Rozmiłowani w takowym klimacie czym prędzej powinni się zapoznać.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:8
Klimat:7
Napięcie:6
Zaskoczenie:4
Zabawa:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:8
To coś:8
Oryginalność:6
67/100
W skali brutalności:2/10
Gość: Projekt Horror, *.eia.pl napisał
Tytuł kiedyś mi przeleciał przed oczami, ale nie miałam okazji go oglądać. Twoja opinia mnie zachęciła, bo lubię takie powalone kino z połączeniem groteski i horroru. Z chęcią zobaczę 🙂
ilsa333 napisał
Polecam:)