Finders Keepers (2014)
W wyniku separacji z mężem, Alyson wraz z małą córka, Clarie przeprowadza się do nowego domu. Dom ma oczywiście swoją historię, która wcale nie jest urocza. Kilka lat temu z rąk chłopca zginęła tam rodzina. Ta tragedia pozostawiła po sobie ślad w postaci ponurego nastroju panującego w domu i zabawki rzeczonego chłopca, upiornej, starej lalki, która teraz wejdzie w posiadanie Clarie.
„Finders Keepers” to produkcja twórców wytwórni Asylum. Nie wiedziałam o tym,gdy zabierałam się za oglądanie. Być może wówczas w ogóle bym się za ten film nie wzięła.
Na tapecie po raz kolejny mamy wątek nawiedzonej lalki. Który to już raz? Mniejsza o to….Faktem jest, że twórcy postanowili wykorzystać to, co od schyłku 2013, czyli od premiery „Obecności” na powrót cieszy się ogromnym powodzeniem. Ostatni taki bum na lalki, miał chyba miejsce w okresie premiery „Laleczki Chucky”.
Film co prawda nie kalkuje fabuły jednego konkretnego obrazu, dajmy na to „Annabelle”, raczej konsoliduje elementy wielu produkcji z wątkiem złej lalki. Mamy więc trochę „Ukochanej laleczki”, trochę „Laleczki Chucky” , „Dolls„, etc.
Upiorna lala wpada w ręce małej dziewczynki, która bardzo źle znosi rozstanie rodziców. Nie ufa już żadnemu z nich, a swoimi trudnymi emocjami dzieli się z lalką.
Lala o świdrujących czarnych oczyskach jakby opętuje dziecko. Wpływa na jej zachowanie. Nie obejdzie się też bez samodzielnych akcji jakie inicjuje lalka. Plusem jest to, że nie widzimy jak bezpośrednio atakuje. Zobaczymy natomiast ofiary, które próbują skryć się przed czymś niewidzialnym, ale zagrażającym im, a później efekt spotkania z owym zagorzenie, czyli np. upadek z okna.
Lalka eliminuje wszystkich, którzy mogą zagrozić jej więzi z dziewczynką. To, że prędzej, czy później przyjdzie czas na rodziców jest oczywisty.
Mamy tu też pomysł powolnej transformacji dziewczynki w …lalkę. Clarie zaczyna ubierać się w stroje podobne do swojej laki, co więcej gdy więź zaciska się cokolwiek co przydarza się lalce, spotyka też Clarie, np. kiedy matka próbuje szarpać lalkę to u jej córki pojawiają się siniaki. Gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl, że ten pomysł też już gdzieś się pojawił.
Nie mamy tu wielu efektów, w zasadzie nie ma ich wcale, bo też po prawdzie nie są potrzebne. Da się bez nich obejść i twórcy się obchodzą. Aktorstwo niestety jest już bardzo 'ciężkie’.
W roli Alyson zobaczy aktorkę typowo komediową, moim zdaniem, która z powodzeniem wcieliła się rolę nowej partnerki Malcolma Jonnsona w parodii „Dom bardzo nawiedzony 2„.
Nie miała tu trudnej roli, ale i tak nie podołała. Miałam wrażenie, że wydobycie jakiegokolwiek grymasu z twarzy sprawia jej ogromny problem. Mała Clarie radzi sobie zdecydowanie lepiej, choć nie powiem, naturalnością też nie grzeszy.
Finalnie mamy film bardzo średni, odbijający w stronę słabego. Wykorzystuje stare motywy, odgrzewa wątki, całym sobą krzyczy „znalezione, nie kradzione„.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:5
Klimat:5
Napięcie:5
Zaskoczenie:4
Zabawa:6
Walory techniczne:6
Aktorstwo:4
Oryginalność:3
To coś:4
45/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz