Chasing Sleep/ Czekając na sen (2000)
Ed Saxon to mężczyzna w średnim wieku przezywający osobistą tragedię. Pewnego dnia jego żona, Eva, nie wraca do domu po pracy. Mąż cierpliwie czeka z przygotowaną kolacją, jednak żona nie zjawia się. Ani tego, ani żadnego z następnych wieczorów.
Z pomocą przychodzi ekipa detektywów, którym udaje się znaleźć samochód Evy, porzucony blisko domu jej znajomego z pracy. Nic ponad to. Mijają kolejne dni. Ed coraz silniej pogrąża się w depresji. Nie może spać i nawet połykane garściami leki nasenne nie pomagają. Zaczyna mu odbijać.
Michael Walker debiutował tym filmem w pełnym metrażu. Zarówno pomysł jak i wykonanie to w całości jego projekt. Do współpracy udało mu się namówić docenianego i nagradzanego aktora Jeff’a Danielsa, który wciela się w główną rolę.
„Czekając na sen” określany jest mianem horroru, jednak ja poprzestałabym raczej na thrillerze. Nie uświadczymy tu jakiś mrożących krew w żyłach scen, brutalności, czy zjawisk, którym należałoby przypisać paranormalny rodowód. Mamy za to obraz rozbitego psychicznie faceta, który nie może spać.
Wszystkie filmowe wydarzenia rozgrywają się w domu bohatera. Tu Ed’a odwiedzają policjanci, psychiatra z grupy wsparcia i napalona studentka. Śledzimy kolejne dni jego egzystencji, która coraz silniej przybiera obraz szaleńczej matni, z której bohater nie jest w stanie się wyrwać. Nawet nie próbuje. Jedyne czego pragnie, to zasnąć i nie myśleć.
Zamiast tego zapijane alkoholem leki przynoszą mu halucynacje, jak pełzający na podłodze palec, czy wycieczki 'na drugą stronę ściny’.
Nasz bohater nie odróżnia już prawdy od fikcji. Często urywa mu się film i nie wie co robił przez pół dnia. Na tej małej przestrzeni rozgrywa się cały dramat i szaleństwo.
Głównym tematem scenariusza jest obraz rozpadu psychiki głównego bohatera, ale mamy przecież jeszcze tajemnicze znikniecie jego żony. Domyślacie się co się z nią stało???
„Czekając na sen” nie przypadnie do gustu wszystkim widzom. Na pewno znudzi tych, których nie bawi często bardzo niejasny obraz szaleństwa bohatera. Twórca bardzo się w tym kierunku postarał. Jeśli jego bohater nie wie co tak na prawdę się dzieje, to widz też ma nie wiedzieć.
Ograniczona przestrzeń, niewielka ilość bohaterów, czy wolne tempo akcji może niektórych znudzić.
Film bywa porównywany do „Wstrętu” Polańskiego, ale nie ubliżając Walkerowi – to nie ta liga. Są oczywiście silnie zbliżone punkty, ale podobnie można by go porównać do „Opętania” Żuławskiego, czy „Zaginionej dziewczyny„. Jak się człowiek uprze to znajdzie podobieństwo.
Film zasługuje na uwagę, na pewno się wyróżnia, bo unika oczywistości i zamiast podążać za widzem, to zmusza go do podążania za sobą, nie licząc się tym, czy człowiek ogarnie co się dzieje, czy nie.
Mamy tu sporo dobrze zrobionych scen z użyciem efektów specjalnych i teatr skupiony na jednym aktorze. Mnie się podoba, ale czy ktoś podzieli entuzjazm, nie wiem.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Aktorstwo:7
Walory techniczne:8
To coś:7
Oryginalność:6
66/100
W skali brutalności:1/10
Gość: , *.092.218.pools.vodafone-ip.de napisał
Już od dłuższego czasu czytam Twój blog. Pomaga mi on bardzo przy wyszukiwaniu filmów, które warto obejrzeć. Dzięki za ten blog i za Twoją pracę. Podziwiam.
Podoba mi się też styl Twoich recenzji.
Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy.
Patrycja
ilsa333 napisał
Dzięki. Cieszę się, że moja pisanina może być przydatna.