Picnic at Hanging Rock/ Piknik pod wiszącą skałą (1975) – Film
vs
Picnic at Hunging Rock/ Piknik pod wiszącą skałą Joan Lindsay – książka
Historia pt. „Piknik pod wiszącą skałą” jest jak impresjonistyczny obraz. Widzimy tylko rozmazane kontury zdarzeń. Obraz jest silnie prześwietlony australijskim słońcem. Nic nie jest takie jakim się wydaje. Ta historia spokojnie mogła by być snem.
Trudno napisać recenzję filmu, który obejrzałam dzisiejszego poranka, nie wspominając o książce, na podstawie, której powstał.
Powieść australijskiej pisarki powstała rzekomo na podstawie autentycznych wydarzeń. Tu, z miejsca mogę wyprowadzić czytelnika, czy ewentualnego widza z błędu. Swego czasu przeszukałam dostępne mi źródła (tak, wuj google:) w celu dokopania się do jakiś dokumentów dotyczących sprawy. Nic oczywiście nie znalazłam. Historia jest fikcyjna. Jeżeli bliżej jej się przyjrzeć można się dopatrzeć wielu pomyłek fabularnych, które o tym świadczą. Chociażby święto świętego Walentego w roku 1900, kiedy to rozgrywa się akcja, wypadło w środę. Wg. historii opisanej przez Joan, była to sobota.
Książkę czytałam bardzo dawno temu, jeszcze za nim dowiedziałam się, że istnieje ekranizacja. Do tej pory pamiętam bolesną przeprawę przez tą opowieść. Książki raczej nie polecę. Chyba, że ktoś jest fanem NA PRAWDĘ rozwlekłych opisów i nadmiernie kwiecistego języka. Jeśli chodzi o fabułę, adaptacja filmowa jest bardzo wierna książkowemu pierwowzorowi.
Pamiętam, że po lekturze „Pikniku…” byłam bardzo rozczarowana, gdy okazało się, że autorka nie znalazła żadnego zakończenia wyjaśniającego opisane wypadki.
Film w dużej mierze przyczynił się do popularyzacji książki. Ekranizacja Petera Weina jest zaliczana do klasyki kina i jeśli o mnie chodzi to w pełni zasługuje na miano arcydzieła, jakim został okrzyknięty. Jednak jak to zazwyczaj bywa z arcydziełami, klasykami kina, czy literatury, grono zadowolonych odbiorców nie jest zbyt szerokie. Na pewno więcej osób przyzna wyższość filmowi niż książce.
Historia, którą opowiada nie trafi do każdego, nie każdy będzie zadowolony z takiego rozwiązania, jakim jest pozostawienie tajemnicy tajemnicą do końca. Ja, ostatecznie, po rozważeniu wszystkich za i przeciw jestem na tak, choć jak wspomniałam po przeczytaniu książki byłam rozczarowana 🙂 O tym dlaczego zmieniłam zdanie, będzie później.
Rok 1900, Woodend, Australia. Dzień świętego Walentego. Mieszkanki pensji dla panien Appleyard College wraz z nauczycielką algebry wybierają się na piknik nieopodal tytułowej Wiszącej Skały. Powieściowy opis tego miejsca jakoś nie pobudził mojej wyobraźni, jednak obraz australijskiej prerii zaprezentowany w filmie jest bardzo sugestywny: Wielka skała, „czekająca od milionów lat”, palące słońce i grupa dziewcząt w jasnych sukniach i kapeluszach oddająca się u jej podnóży biernej kontemplacji. Obraz iście rajski. Dziewczęta wyglądają jak zawieszone w czasie, senne nimfetki. Zupełnie odcięte od tego co dzieje się poza nimi. W tle przejmująca muzyka grana na lutni.
Czwórka z nich postanawia oddalić się trochę od reszty grupy. Wiedzione jakąś dziwną siłą wspinają się wyżej i wyżej, penetrując zakamarki czarownego miejsca. Tylko jedna z nich, pulchna Edith, narzeka na zmęczenie i złe samopoczucie. Wydaje się nie wrażliwa i wręcz oporna na mistyczną moc, która niesie pozostałe dziewczęta. Jest zdziwiona ich zachowaniem. Dziewczęta zdejmują buty, pończochy, jakby całkowicie chciały zjednoczyć się z przyrodą, spacerują bosymi stopami po piasku, pustynnej roślinności i ostrych kamieniach. Prowadzą jakieś niejasne, przesiąknięte odległą metaforyką rozmowy- tak z resztą dzieje się już niemal od początku filmu- jakby dziewczęta w pewnym sensie były przygotowane na coś niezwykłego. Dziwność ich słów i zachowań narasta w raz z rozwojem zdarzeń.
W końcu trójka dziewcząt znika w jednym z zakamarków w śród plątaniny skał zostawiając rozhisteryzowaną i zapłakaną Edith. Dziewczyna jest w szoku. Nie wie czego świadkiem tak naprawdę była. Biegnie do reszty grupy, gdzie dowiaduje się, że i nauczycielka gdzieś wsiąkła. Nikt nie jest w stanie wyjaśnić zniknięcia czterech dziewcząt i nauczycielki.
Tak pozostanie aż do końca tej historii.
Mam kilka swoich teorii na temat okoliczności zniknięcia dziewcząt. Nie będę się jednak nimi dzielić, żeby nie sugerować nic tym, którzy z opowieścią, czy książkową, czy filmową, zamierzają się dopiero zapoznać. Właśnie ta tajemniczość, ta mnogość różnych skojarzeń i dowolność interpretowania jest największą zaletą tej opowieści. Każdy dopatrzy się tu czegoś innego.
Istnieje wydany po śmierci autorki ostatni rozdział powieści, wyjaśniający co stało się z dziewczętami. Pierwszy wydawca nie zgodził się na inne zakończenie, chciał pozostawić historię taką, jaką była. Nie dziwię mu się wcale, gdyż rozwiązanie zaproponowane przez autorkę powieści, po pierwsze psuje to co w historii najwartościowsze i po drugie, dla mnie osobiście wydaje się poniżej poziomu całej historii.
SPOILER: A jest ono takie: Do trzech ze spacerujących dziewcząt dołącza ich nauczycielka, w samej bieliźnie. Przekonuje jej do zdjęcia gorsetów. Wszystkie trafią do szczeliny w skale podążając za wężem, uprzednio zostają zmienione w jakieś gady, czy płazy. (WHAT THE FUCK?) Kwestia jakiś manipulacji przy czasoprzestrzeni nasunęła się i mnie, ale bez ewoluowania w zwierzęta i znikania w dziurach. Ah i jeszcze jedno ad. tego rozdziału: dziewczyna, która zostaje odnaleziona po tygodniu nie zdążyła zmienić się w gada/płaza i zniknąć gdyż spadający głaz zamknął szczelinę.KONIEC SPOILERA
Moja ocena:
Piknik pod wiszącą skałą- książka: 6/10
Piknik pod wiszącą skałą- film: 9/10
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
kategoria horror to chyba jakieś nieporozumienie , film w porywach psychologiczny z elementami fantasy skłaniając się ku surrealizmowi i to ostanie chyba najbardziej pasuje .
Gość: funny bear, *.icpnet.pl napisał
4/10 film dla rozmarzonych dziewczynek wiek – 12 lat , bądź film dla pedofilów typu Balthus którzy lubią 12- letnie dziewczynki .
Gość: , *.dynamic.chello.pl napisał
Uważam że film jest totalnym nie porozumieniem nie doszukałem się żadnych plusów lubię filmy psychologiczne ale dla mnie w tym filmie nie było nic z psychologi to tani bełkot pod płaszczykiem „wielkiego klasyka” 2/10 choć i te 2 to za dużo ale nigdy nie dałem żadnemu filmowi 1 ….