The Pledge/ Obietnica (2001)
„Obietnica” na długo utkwiła mi w pamięci. Doskonale pamiętałam muzykę z tego filmu, poszczególne ujęcia i smutne przesłanie z niego płynące.
Nie pamiętałam jednak tytułu:) A to dobre… W końcu udało mi się trafić w dziesiątkę, film został wytropiony i ponownie i obejrzany. Nawet kilka razy pod rząd:)
Nawet jeśli kogoś zupełnie nie interesuje tematyka seryjnych morderców, warto ten film obejrzeć dla samej uciechy estetycznej. Za muzykę, która mnie dosłownie uwiodła i opętała odpowiadał Hans Zimmer, którego wręcz obłąkańczo uwielbiam. Nie mniejszy zachwyt wzbudziły zdjęcia i ich montaż. Scenariusz, który zawdzięczamy parze polskich scenarzystów powstał na podstawie powieści Fredrich’a Durrenmatt’a, którą z kolei zainspirował inny film: „W biały dzień”.
„Obietnicę” reżyserował Sean Peen, który udowodnił, że w roli reżysera jest wręcz fenomenalny (jeśli ktoś oglądał jego bardziej znany film „Wszystko za życie” wie o czym mówię).
Wszystkie te elementy tworzą idealną symbiozę. Poszczególne takty muzyki są idealnie wręcz dopasowane do obrazów i dialogów. Wszytko to sprawia, że klimat filmu jest jedyny i niepowtarzalny. Pod .względem technicznym nie mogłoby być lepiej.
Co się tyczy fabuły,, tu od początku do końca mamy do czynienia z psychologicznym thrillerem, który mocno ściska za jaja. Jack Nicolson wciela się w postać emerytowanego detektywa, który nie potrafi odpuścić.
Tuż przez zakończeniem kariery uczestniczył w śledztwie w sprawie morderstwa małej dziewczynki. Obiecał jej matce, że złapie potwora, który zamordował jej córeczkę. Domniemany sprawca został ujęty, „przyznał się” i popełnił samobójstwo.
Jerry Black jednak nigdy nie wierzył w jego winę. Zeznanie zostało wymuszone i zmanipulowane. Upośledzony Indianin tak na prawdę nie zdawał sobie sprawy z tego o co jest oskarżany.
Współpracownicy Jerrego namawiają go by wreszcie zaczął cieszyć się zasłużona emeryturą. On jednak nie potrafi odpuścić. Grzebie w papierach dotyczących śledztwa, wyszukuje podobne sprawy. Wszystko to jeszcze bardziej wciąga go.
W końcu postanawia przeprowadzić się w okolicę, w której z dużym prawdopodobieństwem ponownie uderzy morderca. Wykorzystuje znajomość z kelnerką, aby użyć jej córki jako przynęty.
Jego postawa nie jest jednoznaczna. Widzimy, że Jerry darzy uczuciem zarówno dziewczynkę jak i jej matkę jednak z drugiej strony bezwzględne wystawia małą mordercy. W tym momencie liczy się tylko znalezienie sprawcy.
Chętnie zwieńczyła bym tą recenzję potężnym spoilerem, który ostatecznie potwierdził by jak przewrotna i błyskotliwa jest to historia. Nie zrobię tego, liczę że moje achy i ochy skłonią do obejrzenia tego filmu.
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:10
Klimat:9
Aktorstwo:10
Zdjęcia:9
Dialogi:9
To „coś”: 10
Zaskoczenie:9
Zabawa:10
Oryginalność:8
87/100
Dodaj komentarz