Sleepaway camp/ Uśpiony obóz I,II,III (1983-1989)
„Uśpiony obóz” to typowy amerykański camp slasher z lat ’80.
Wszytko zaczyna się nad jeziorem, gdzie ojciec wraz z dwójką dzieci odpoczywa na łódce. Pech chce, że znajdują się na linii kolizyjnej z motorówką prowadzoną przez dwójkę klasycznie głupiej młodzieży… Cało z opresji wyjdzie tylko jedno dziecko.
Po kilku latach Angela, bo tak ma na imię cudownie ocalona zostaje wysłana na obóz. Towarzyszy jej sympatyczny kuzyn Ricky.
O ile z Rickim wydaje się być wszystko w porządku o tyle z jego matka, obecną opiekunką Angeli, już nie koniecznie. Aż się spoiler z usty wyrywa, żeby opisać jak kopniętą osobą jest ciocia.
Niczego nie zapowiadająca próbkę jej szaleństwa mamy przedstawioną na początku filmu. Osobiście sądziłam, że jej postać jest tak przedstawiona tylko i wyłącznie w celu rozbawienia widza…
Nieśmiała, wręcz zawieszona dziewczyna nie bawi się zbyt dobrze na obozie. Koleżanki jej dokuczają, chłopcy wyśmiewają, kucharz próbuje zgwałcić. Sama nieszczęścia. Patrząc na wszystkie jej przypadłości już możemy się domyślić, że mamy przed sobą final girl.
Na pechowym obozie zaczynają się dziać nieciekawe rzeczy. A to kucharz obleje się wrzątkiem, a to ktoś przepiłuje jakąś laskę pod prysznicem…
„Uśpiony obóz” zaczyna budzić się do życia wyczuwając świeżą krew. Wszytko wskazuje na to, że grasuje tu seryjny morderca, może daleki krewny Jasona? A może Angela ma tajemniczego obońce, który powybija wszystkich, którzy chcą ją skrzywdzić? Wszystkiego się dowiecie w finałowej scenie. Obiecuję- zaskoczenie będzie nie małe.
Finałowa scena zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na nieoczekiwany zwrot, także ze względu na samą jej oprawę. To jak wygląda nasz morderca, jakie dźwięki wydaje, jak łypie ślepiami… UH!!
Oceniając inne przymioty tegoż horroru nie da się nie wspomnieć o wręcz pastiszowej kreacji wszystkich postaci. Czy mamy do czynienia z tak marnym aktorstwem, czy po prostu taki styl gry był uzusem w tamtym okresie? Oglądając inne slashery z lat ’80 i patrząc krytycznie na grę aktorską, „Uśpiony obóz” tak bardzo nie odstaje od normy.
Warto czasem obejrzeć starego, dobrego slashera. Popatrzeć na początki konwencji, wspomnieć z nostalgią, bo teraz już takich filmów nie robią:(
W kolejnych częściach już wszytko jest jasne. Nie ma wielkiego BUM na końcu. Od początku do końca wiemy kto morduje, znamy poniekąd jego motywy i jedyne co możemy robić to przyglądać się kolejnym morderstwom.
W dwójce jest jeszcze w tym jakiś sens, ale dalsze części to tylko przeciąganie agonii. W 2008 roku powstał RETURN „Uśpionego obozu” – był to już szczyt głupoty, obejrzałam jakieś 15 minut – nie polecam. W tytule, oraz w tagach, nie wspominam o dwóch ostatnich częściach, bo nie warto:)
Moja ocena:
Uśpiony obóz (1983): 8
Uśpiony obóz II (1988): 6
Uśpiony obóz III (1989):4
Uśpiony obóz IV (2002)- nie mam zdania, gdyż nie obejrzałam:)
Uśpiony obóz V (2008): 1