Quella villa accanto al cimitero/ Dom przy cmentarzu (1981)
Młodsza niż „Siedem bram piekieł” produkcja słynnego mistrza zrobiła na mnie marne wrażenie. Zdecydowanie mniej Fulciego we Fulcim:)
Profesor Boyle wraz z żoną i synkiem przeprowadza się do domu na przedmieściach by tam kontynuować badania swojego zmarłego kolegi. Oczywiście ich wiejski domek okazuje się miejscem kaźni, a zło kryje się- rzecz jasna- w piwnicy…
Ilość makabry i pięknego gore jest zdecydowanie mniejsza niż w „siedmiu bramach piekieł”, co mnie rozczarowało. Bo to Fulci. Fulci to gore i tyle w tym temacie.
Aktorstwo i sposób prowadzenia kamery jest identyczny jak we wcześniej wspomnianym dziele. W roli żony profesora znowu mamy boleśnie słabą MacColl, którą widzieliśmy w roli Lizy. Postarzała się nieco bidulka i jej twarz nie jest już głównym celem zbliżonych ujęć. Wygryzła ją wcielająca się w postać niani młoda dziewczyna przypominająca jedną z lasek Charlesa Mansona.
Fabuła nigdy nie była mocną stroną Fulci, dlatego też w przypadku „domu przy cmentarzu” nie mam już nic do dodania…
Moja ocena:
Straszność: 6
Fabuła:3
Klimat:6
Aktorstwo:4
Zdjęcia:4
Zabawa:5
To „coś”:5
Zaskoczenie:2
Oryginalność:3
Dialogi:4
42/100
Dodaj komentarz