Ghostland (2018)
Nastoletnia Beth, miłośniczka Lovecraf’towskiej grozy i aspirująca pisarka przeprowadza się wraz z siostrą i matką do odziedziczonego po krewnej domostwa. Jeszcze tej samej nocy, której rodzinna przybywa na miejsce stają się obiektem brutalnego ataku.
Wygląda na to, że udaje im się ujść z życiem jednak wydarzenie zbiera swoje żniwo. W przypadku Beth staje się przyczyną jej literackiego sukcesu, gdy lata później opisze ów incydent, jednak jej siostra nie ma tyle szczęścia. Trauma popycha ją w paszcze szaleństwa i od tamtej pory kompletnie obłąkana żyje pod czujną opieką matki.
Pewnego dnia Vera wykonuje telefon do siostry wzywając ją do rodzinnego domu i prosząc o ratunek. Beth przybywa na miejsce gdzie po raz kolejny będzie musiała zmierzyć się z koszmarem.
O „Ghostland” było dosyć głośno, bo jest to pierwszy od ładnych paru lat horror nakręcony przez Pascala Laugiera, twórcy słynnego „Martyrs: Skazani na strach”. Wszyscy widzowie spodziewali się więc ciężkiego kalibru chociaż porównywanego z niezwykle brutalnym i szokującym „Martyrs”.
Muszę Wam jednak zdradzić, że obydwa filmy nie mają zbyt wielu wspólnych mianowników. Owszem Lauguer nadal nie pierdoli się w tańcu i jeśli jakaś scena ma wyglądać porażająco to taka właśnie jest, ale cała reszta to raczej skupienie się na maksymalnym zaskoczeniu widza rozwiązaniem fabularnym aniżeli szybki kop w brzuch dla wywołania odruchu wymiotnego.
Pierwsza partia filmu wydaje się na wskroś przeciętna i nie rokuje najlepiej. Owszem fajny klimat domu, do którego przybywają sympatyczne bohaterki może nas zatrzymać przed ekranem. Nie budzi jednak nadziei na coś ekstremalnego. Wtem do chaty wbijają się nasi antybohaterzy, cudaki, jakby urali się z Lunaparku, w którym dyrektorem artystycznym jest Rob Zombie. Szybkie i brutalne sekwencje a następnie przeskok. Oto jesteśmy już w innej rzeczywistości, gdzie dorosła Beth pisze bestsellery, a jej siostra czołga się po piwnicy.
Takich przeskoków i zmian rzeczywistości mamy tu sporo i będą one głównym obiektem dociekań widza i podpowiedzią mającą wskazać rozwiązanie całej zagadki. Tak, bo mamy tu do czynienia z zagadką. Możecie się nawet nie zorientować i to jest właśnie najlepsze.
Reasumując „Ghostland” jest poważnie zakręcony, ale myślę, że dzięki temu ma szansę trafić do różnej grupy odbiorców i każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:9
Napięcie:6
Zaskoczenie:7
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
to coś:7
70/100
W skali brutalności:3/10
Dodaj komentarz