Madre (2016)
Diana jest matką cierpiącego na autyzm Martina. Obecnie jest w kolejnej ciąży i boi się, że drugie dziecko „będzie takie samo”. Małżonek kobiety pracuje w Japonii więc zazwyczaj nie ma go w domu a wszystkie trudy wychowania chłopca spadają na nią.
Pewnego dnia w supermarkecie Diana poznaje Luz, sprzątaczkę z Filipin, której udaje się w prosty sposób powstrzymać atak u syna Diany. Za namową męża, Diana postanawia zatrudnić obcą kobietę w charakterze pomocy domowej i opiekunki Martina.
Chłopiec przechodzi cudowną przemianę. Luz twierdzi, że wyleczyła z autyzmu swojego syna i to samo zrobi z Martinem. Początkowo zachwycona Diana zaczyna dostrzegać, że przemiana chłopca ma też ciemną stronę, a zamiary Luz nie są szlachetne.
„Madre” to chilijski obraz nakręcony przez Arona Burna, który zwykł zajmować się raczej wizualnymi aspektami filmów niż tworzeniem ich od A do Z.
Nie jest chyba jednak zupełnie zielony, bo jego produkcja znajduje się na naprawdę wysokim poziomie, co więcej wydaje mi się, że to jeden z lepszych filmów jakie miałam okazję ostatnio widzieć. Nie jest to jednak kino typowe, mainstreamowe więc, nie przypuszczam by miał szansę stać się hitem dla mas.
Bardzo silnie kojarzył mi się z austriackim „Widzę, widzę„, bo ma podobnie niepokojący klimat, a fabuła kręci się wokół chłopca w podobnym wieku. To miłe skojarzenie. Jest to jednak kino południowo amerykańskie więc większy nacisk kładziony jest na to co nadnaturalne, choć aspekty dramatyczne i psychologiczne tricki znajdują tu należyte miejsce i to te elementy podobały mi się najbardziej.
Od strony technicznej film jest bardzo sprawny i nie ma na co urągać. Jak na produkcję speca od efektów specjalnych ze zdziwieniem stwierdzam, że efektów nie ma tu wcale. I dobrze, bo nie było by sensu posiłkować się nimi. Fabuła nie narzuca jednej drogi interpretacji rozgrywających się wydarzeń w stylu „Luz jest wiedźmą więc trzeba pokazać kociołek wypełniony kurzymi łapkami”, albo „Diana jest rąbnięta więc trzeba pokazać jej haluny”. Skupiamy się więc na niewiadomych i podejrzeniach.
Wszystko jest fajnie skonstruowane, napięcie rośnie miarowo wraz z podejrzeniami Diany, a tych mamy całą masę. Zachowanie, dziwne i niejednoznaczne, Luz i Marina może wpędzić w poczucie zagrożenia, z drugiej strony może to tylko paranoja? Aktorstwo prezentuje wysoki poziom, choć nie podejrzewam czarnego konia tej rozgrywki, czyli odtwórczyni roli Luz o jakiekolwiek doświadczenie w tej materii. Młody też jest czadowy i nie ważne jaką postawę ma prezentować w danej chwili , daje radę.
Potencjał tej historii tkwi w tajemnicy i niepomówieniu. Każda droga interpretacji jest dobra. Diana borykająca się trudami wychowania niepełnosprawnego dziecka,w drugiem dzieckiem w drodze i z nieobecnym mężem faktycznie mogła przejść załamanie nerwowe. Autyzm to specyficzna przypadłość i możliwie jest że Luz mogło udać się nawiązać kontakt z dzieckiem podczas gdy matka i specjaliści rozkładali ręce. (Miałam kiedyś taki przypadek na stanie, ten sam cierpiący na autyzm mężczyzna jednym pracownikiem placówki rzucał o ścianę innego głaskał po głowie). W Dianie zrodziła się zazdrość- ona tu poświęca swoje życie, całą siebie i w podzięce otrzymuje wrzask i kopniaki, a jakaś typiara z ulicy ogarnia jej dzieciaka jednym zdaniem. To musi być frustrujące.
Z drugiej strony mamy teorię o złych zamiarach obcej kobiety. Dziecko jest jak zaklęte, od głębokiego autyzmu do normalności. Jednak nie poprawia to relacji Martina z matką. Chłopiec odsuwa się od niej. Diana słyszy jak Luz przemawia do niego po filipińsku i przeczuwa, że mówi mu okropne rzeczy. Fizycznie Daina zaczyna czuć się coraz gorzej, czyby nie służyła jej filipińska dieta?
Kupuję tą historię, kupuję jej klimat i sposób w jaki została opowiedziana. Produkcja całkowicie w moim guście. Kto go podziela, czym prędzej powinien zapoznać się z „Madre”.
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:8
Zabawa:9
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo:9
Oryginalność:7
To coś:9
76/100
W skali brutalności:1/10
Hej! Bardzo zaciekawił mnie ten film, niestety nie mogę go nigdzie w internecie znaleźć. Czy Ty filmy wypożyczasz? 🙂 Pytam, co oglądasz wiele ciekawych filmów, które są jednak dość nieznane i mało popularne, mają mało opinii na imdb czy filmwebie. Pozdrawiam, Paulina
Jak zwykle podzielam Twój zachwyt to tym razem fabuła była oczywista i przewidywanach. Zero tajemnicy. Ich seh ich seh był zaskakujący i totalnie nieprzewidywalny w porównaniu z tym filmem. Nie chcę spojlerować ale od spotkania w supermarkecie wiadomo co się kroi. To tyle w tym temacie.
Paulina, wszytko co oglądam krąży gdzieś w sieci.
*Hym… to o co w takim razie chodziło Luz? Jaki był cel jej działania? Spotkanie w sklepie było punktem zawiązania akcji, więc wiadomo, że po tym coś się wydarzy, będą jakieś problemy, ale dla mnie dalsze wydarzenia wcale nie były oczywiste, bo nie oceniam ich wyłącznie pod kątem jednej właściwej interpretacji, bo takiej tu nie ma.
Film jest na Netflixie.