La isla Minima/ Stare grzechy mają długie cienie (2014)
Hiszpania, lata ’80. Dwaj policjanci z Madrytu Juan i Pedro przybywają na prowincję w celu zbadania sprawy zaginięcia dwóch nastoletnich sióstr, Estreli i Carmen.
W toku śledztwa odkrywają, że przypadek zniknięcia młodych dziewcząt nie jest odosobniony, bowiem już w przeszłości zdarzało się, że wiejskie dziewczęta znikały bez ślady. Wkrótce mężczyźni znajdują na mokradłach brutalnie okaleczone ciała dwóch nastolatek.
Teraz prowadzą już sprawę o serię morderstw na małej hiszpańskiej wsi.
Tytuł filmu polecił mi jeden z czytelników, gdzieś kiedyś, już nawet nie pamiętam o co rzecz szła. Chyba muszę zrobić nową zakładkę na stronie: „Co polecasz”, bo obawiam się, że tracę sporo dobrych tytułów, które przewijają się w dyskusji. Tak się złożyło, że szczęśliwie tytuł zapamiętałam i niebawem udało mi się film przypolować i dobrze, bo to dobry film.
Polski tytuł „Stare grzechy mają długie cienie” niejako zdradzam nam o czym traktuje film. Oczywiście w największej mierze skupiamy się tu na teraźniejszości, czyli śledztwie prowadzonym przez dwóch detektywów.
To dwa ciekawe typy i właśnie do jednego z nich szczególnie można odnieść ów polski tytuł. Starszy z nich Juan ma bogatą przeszłość, a po jego obecnym zachowaniu widać, że na swój sposób umie się odnaleźć w najgorszej nawet sytuacji. Można rzec 'nie pierdoli się’. Jego partner, młodszy i spokojniejszy drepcze za nim zdając się nie widzieć otaczającego ich gówna.
Mała hiszpańska wioseczka nie jawi się tu jako gniazdo sodomitów, ale przykre sytuacje zdarzają się też tam, a odkąd pojawił się tam człowiek lubiący 'zajeżdżać młode klaczki’ robi się paskudnie.
Juan i Pedro w czasie rozmów z mieszkańcami odkrywają niechlubne zajęcia jakimi zwykły trudnić się wiejskie dziewczęta. Kto jednak jest na tyle perfidny by wykorzystywać ich młodość i naiwność? Ten temat jest zgłębiany powoli. Trop za tropem jak w dobrym kryminale.
To co jest w tym filmie uderzające to obojętność ludzi na zło, rzekłabym nawet – przyzwolenie. Słońce świeci, stateczek pływa po rzece, plony czekają na zebranie, wszytko pięknie, a kij z tym, że ktoś pod nosem obywateli oprawia nielaty. Nie wiedzą, że pewnego dnia spadnie deszcz i to w strugach wody wszytko wyjdzie na jaw.
Bieda, marazm, cienie wojny domowej wszytko to przygniata do ziemi i nie pozwala patrzeć w przyszłość. Słoneczność obrazu, jego artyzm można rzec bardzo kontrastuje z przekazem i to para Hiszpanów odpowiedzialna za to dzieło doskonale ujęła. Dla mnie to kolejne potwierdzenie dla doskonałej kondycji hiszpańskiego kina.
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:7
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:7
68/100
W skali brutalności:1/10
To ja ci poleciłem ten film. Jakieś kilka miesięcy temu. Sam natrafiłem na niego przez przypadek na Filmwebie.
Znam jeszcze jedną ciekawą, aczkolwiek mało znaną produkcję. Również wykopaną przypadkiem. Lecz wolałbym wpierw zaznajomić się tym filmem. Nie chcę Ci polecać jakiegoś gniota.
PS: Cieszę się, że poszłaś za moją radą 🙂
Dobry film. Zdobył sporo nagród i nominacji. Szperaj więcej takiego dobrego kina !!!
No właśnie, dzięki za polecenie!
Klimat i zdjęcia na tak (trochę przypominający pierwszy sezon „True Detective”, w nieco mniejszym stopniu świetną koreańską „Zagadkę zbrodni”) ale z tą fabułą to już nie do końca, bo wątki polityczne po łebkach, a sama zagadka nie była aż tak super wciągająca. Bohaterowie też niezbyt pamiętni. Ogólnie dobry film, ale jak na taki deszcz nagród jaki to spotkało w Hiszpanii, zważywszy na wysoki poziom ichnich thrillerów, to ja byłem delikatnie rozczarowany.
Właśnie też skojarzył mi się z „Zagadką zbrodni”;)