The Silenced (2015)
Lata ’30 dwudziestego wieku, Korea.
Nastoletnia Joo-ran po śmierci matki zostaje umieszczona przez ojca i macochę w szkole z internatem. Marzy by wraz z nimi wyjechać do Tokio, ale jest to niemożliwe dopóki nie wyzdrowieje.
Szkoła, w której jej ’ciało ma odpocząć’ to placówka niezwykle rygorystyczna. Umieszczane w niej dziewczęta zwalczają trapiące je choroby przy pomocy nauki, ćwiczeń fizycznych, dziwacznej diety i kroplówek. Wiedzą, że te które osiągną najlepsze wyniki w nagrodę zostaną wydelegowane do szkoły w stolicy Japonii. Niestety słabowite dziewczęta z trudem radzą sobie z musztrą, a niektóre z nich przepadają bez wieści.
Darowałam Wam przytaczanie oryginalnego tytułu, bo jest nieludzko długi, a podejrzewam, że większość z Was i tak nie zna koreańskiego;)
Film ten został sklasyfikowany jako dramat na jednym z portali, co niejako mija się z prawdą, bo mocno paranormalna podszewka z gruntu przynależna jest gatunkom fantastyki, w tym przypadku dość mrocznej fantastyki, czyli osobiście stawiam na horror.
Koreańskie horrory to coś co lubię, mimo zauważalnej tendencji Azjatów do odchodzenia od dawnej estetyki. Na szczęście „The Silenced” nie jest tak amerykański jak większość współczesnych produkcji azjatyckich (jak to w ogóle brzmi…) przez co przypadł mi do gustu.
Przepadam za filmami osadzonymi w szkołach dla dziewcząt, szczególnie takich z zeszłego wieku, więc z miejsca urzekła mnie jego otoczka.
Gdybym bardziej orientowała się w historii kontynentu azjatyckiego, pewno lepiej potrafiłabym zinterpretować realia historyczne w jakich jest osadzony, niestety o historii Azji wiem tyle, ile wspomni Murakami w swoich książkach, więc nie będę się wymądrzać.
Szkoła, do której trafia główna bohaterka przeszywa dreszczem niepokoju. Pomijając już fakt, że młoda z miejsca dostaje w pysk za odezwanie się (ach ta skośna musztra) jest to przybytek wywołujący jednoznaczne skojarzenia z gatunkiem grozy.
Śledząc rozwój fabuły, zarówno warstwę dramatyczną – dość istotną w sprawie, jak i nasilające się zjawiska niewytłumaczalne chłopskim rozumem, zbudowałam sobie pewną teorię na temat tego, co rozgrywa się przed moimi oczami.
Racji nie miałam za grosz, to też film od razu zapunktował elementem zaskoczenia. Czy finalne rozwiązanie zagadki szkoły dla dziewcząt mnie zachwyciło, tu bym mogła polemizować. Nie mogę Wam jednak zdradzić dlaczego, bo zepsułabym soczystego surprise’a.
Od strony estetyczno technicznej wykonany jest na bardzo wysokim poziomie. Azjatyckie dziewczęta urzekają urodą i delikatnością przez co same parzenie na bohaterki jest bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Z oceną skośnego warsztatu zawsze mam problem, więc powiem tylko, że nie zauważyłam niczego co mogłoby mi się nie spodobać.
Zdjęcia są dopieszczone, efekty efektowne, a scenografia i kostiumy adekwatnie dobrane. Wszytko jest więc na swoim miejscu.
Co się tyczy fabuły, to nie wiem, czy rozwiązanie jakie zaoferował scenariusz w samym finale opowieści jest tym czego będziecie oczekiwać, jednak na pewno nie będzie tym, czego będziecie się spodziewać.
Jeśli lubicie skośne kino, a wiem, że tacy wśród Was są, to spokojnie mogę polecić ten obraz.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
To coś:6
64/100
W skali brutalności:2/10
Gość: Koper, *.dynamic.chello.pl napisał
Czegoś mi w tym filmie zabrakło, w każdym jego aspekcie chyba (bo to taka mieszanka dramatu, thrillera, horroru i fantastyki). Na dramat zbyt powierzchownie potraktowane są relacje między bohaterkami, jak na horror/thriller troszkę za mało grozy i napięcia, a jak na fantastykę to zbyt pobieżnie potraktowano wątek, który okazuje się być przyczyną całego tego galimatiasu. Nie znaczy to, że film zły, ale Koreańczycy nie raz udowadniali, że potrafią lepiej. A z tymi aktoreczkami to już nie wiem czy narzekać, że dwudziestoparolatki odgrywają role nastoletnich dziewcząt, czy jednak nie, bo w sumie i tak tego domyśleć się nie da. 😉
ilsa333 napisał
Z tą powierzchownością relacji się nie zgodzę, bo moim zdaniem to najmocniejszy punkt filmu. Owszem, może to wyglądać trochę płasko, ale jednak taki urok azjatycki