Oltre il guado aka Across the river(2013)
Etolog Marco, mieszka samotnie w odległych lasach Friuli niedaleko słoweńskiej granicy. Dni upływają mu na obserwacji zwierząt. Chwyta je w pułapki własnej roboty, bada i montuje im kamery by móc przyjrzeć się ich egzystencji. W ten sposób trafia do opuszczonej górskiej wioski, gdzie wśród ruin zabudowań odnajduje szczątki wielu zwierząt. Stwierdza 'anormalne zachowanie drapieżnika’ i postanawia dowiedzieć się z czym ma do czynienia.
Przyznaje się bez bicia, że nie poświęciłam temu filmowi należytej uwagi. Oglądałam go, owszem, ale w między czasie robiłam milion innych rzeczy, co sprawiło, że ta nie do końca klarowna historia była dla mnie jeszcze bardziej niejasna. Ale to nic.
To, co dostrzegłam kątem oka bardzo przypadło mi do gustu.
Pierwsza rzecz: sceneria. Drzewa, pośród których grasują sobie zwierzęta i jak się wkrótce okazuje, nie tylko. Ogromne wrażenie robią też wspomniane wcześniej ruiny wioski. Widząc porzuconą osadę zaczęłam się domyślać, że coś tu jest na rzeczy…
Mamy więc odosobnienie i minimalizm.
Nasz bohater, w zasadzie jedyna dusza na planszy, żyje jak pustelnik całkowicie poświęcając się swojej pracy. To, co wydaje mu się 'anomalią’ okazuje się być czymś znacznie więcej. Tu istotną rolę odgrywa para bohaterów, jak sądziłam początkowo, robiących za tło. Jedno z nich siedemdziesiąt lat temu w opuszczonej obecnie wiosce widziało coś, czego nie sposób wymazać z pamięci.Właśnie za jego sprawą dowiemy się z czym do czynienia ma nasz etolog.
Tajemnica może nie jest szczególnie wymyślna, ale sposób jej zaprezentowania to już zupełnie inny poziom. Generalnie muszę powiedzieć, że nie jest to film, w którym najważniejsza jest treść. Wyklarowana łopatologicznie niskich lotów intryga, która ma za zadanie pełnić rolę 'diabła wyskakującego z pudełka’. To nic z tych rzeczy. Ten film to przede wszystkim forma. Budowanie nastroju, testowanie cierpliwości i skupienia. Piękna oprawa historii, która nie sili się na oryginalność, a mimo to robi wrażenie. Film składa się z ujęć, każde z nich jest godne uwagi i niektóre zapamiętam na na prawdę na długo.Jak to bywa często w przypadku pozornie prostych historii, ma ona swoje drugie dno, ale wnioski na ten temat pozostawię Wam.
Polecam cierpliwym, którym nie przeszkadza wolne tempo akcji i tym, którzy cenią sobie klimat europejskiego kina niskobudżetowego.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:10
Napięcie:8
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:9
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:8
76/100
W skali brutalności:1/10
halski41 napisał
Potwierdzam za klimat 10 i za na napięcie też bym jednak dał w skali od 1 do 10 – 10! Stanowczo 10.
arkadiuszpoznan napisał
Fajnie napisana recenzja. Z chęcią obejrzę ten film 🙂
Gość: Danny, *.free.aero2.net.pl napisał
Pierwszy film od dawna, który potrafił mnie naprawdę przestraszyć i to w wielu momentach! Rewelacyjnie budowane napięcie. Jedyny minus dla panów poszukiwaczy/ratowników – jeśli się kogoś szuka to się go kurna od czasu do czasu woła, prawda? No ale pomijając to, film zostanie w mojej pamięci na długo i z pewnością jeszcze do niego wrócę… pewnego zimowego wieczoru 🙂
Gość: vengigat, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Hej! Polecam zerknąć na Honeymoon, jeden z lepszych filmów tego roku. Wybierasz się może do kina na Anabelle, bo sam NW czy warto? Planujesz recenzję tego fil