Edgara Allan Poe – Wybór opowiadań
Dwa lata temu Świat Książki wypuścił kolejne wydanie opowiadań Poego. Na polskim rynku wydawniczym mamy urodzaj najróżniejszych zbiorów twórczości 'mrocznego romantyka’, ale tak się składa, że w moje ręce obecnie wpadała akurat ta pozycja.
Od narodzin słynnego amerykańskiego pisarza minęło ponad dwieście lat, a mimo to jego twórczość nie traci na popularności- przynajmniej w kręgach osób zainteresowanych dobrą literaturą;)
Moje pierwsze spotkanie z Poe’m miało miejsce jeszcze w dzieciństwie, kiedy to miałam okazje obejrzeć filmową adaptację jednego z jego najsłynniejszych opowiadań, mianowicie „Grobowiec Ligeji”. Film zrobił na mnie kolosalne wrażenie i chciałbym Wam w tym miejscu skłamać, że jako jaśnie oświecone dziecię zaczęłam czytać Poego w wieku ośmiu lat:) Ale wcale tak nie było. Długo nie zdawałam sobie sprawy z tego. kto jest sprawca moich dziecięcych lęków i na literacką twórczość Poego natrafiłam przez pośrednika, gdzieś w wieku lat trzynastu. Pośrednikiem był inny pisarz, Nabokov mój miły, który z Poego czerpał pełnymi garściami. Śledząc jego pisarskie inspiracje trafiłam na biednego alkoholika z Baltimoore, którego za życia prawie nikt nie traktował poważnie – weźmy choćby politowanie z jakim wyrażał się o nim Dickens.
Poe podobnie jak współczesny król horroru, Stephen King często nazywany duchowym wnukiem Poego, dostarczył filmowcom wielu inspiracji. Opisałam Wam już wiele filmów powstałych w oparciu o jego opowiadania, ale o samych opowiadaniach ani słowa. Teraz jest na to czas.
„Od najwcześniejszych godzin dzieciństwa nie byłem taki jak inni
Nie postrzegałem świata jak inni
Nie potrafiłem zafascynować się rzeczami banalnymi
I z tego źródła wypłynął mój smutek
Nie mogłem pobudzić mojego serca, żeby się dostroiło
A wszystko, co kochałem – kochałem w samotności.”
Zbiór, który wpadł w mojej ręce wygrałam w konkursie u Cat.
Książka kusi piękną, stosownie mroczną okładką z wizerunkiem kruka – stałym rezydentem opowieści Poego. Już kiedyś pisałam o kruku jako strażniku tajemnic w mistyce babilońskiej. Siedem stopni wtajemniczenia i tak dalej. Myślę, że Poe za sprawa swojej twórczości zasłużyłby na tytuł kruka.
Jego twórczość opiera się na mistyce. Większość jego opowiadań to metafizyczne opowieści o naturze śmierci. Poe bardzo bał się umierania. Od momentu śmierci jego ukochanej małżonki myśl o niej prześladowała go nieustannie, dlatego powstało tak wiele opowiadań traktujących o tęsknocie za zmarłą ukochaną, o tym jak trudno pogodzić się ze śmiercią. Tu za przykłady mogą posłużyć trzy pierwsze opowiadania w zbiorze, rzucone na początek, bo chyba z nimi najczęściej kojarzony jest Poe, tj. „Berenika”, „Morella” i „Ligeja”. Kobiety w twórczości Poego zajmują ważne miejsce, często są tytułowymi bohaterkami, katalizatorami nadprzyrodzonych wydarzeń, jakie opisuje pierwszoosobowy narrator. Do kompletu możemy dorzucić jeszcze „Podłużną skrzynie”, czy „Zagładę Domu Usherów”, którego walory jako typowej opowieści gotyckiej są wręcz nie do pobicia. Jeśli chodzi o sam klimat to jest ono moim faworytem.
Podobnie jak Dickens Poe interesował się, bardzo wręcz mesmeryzmem i wiara w hipnotyczne zabiegi również odzwierciedlona jest w wielu jego opowiadaniach. Mnie z historii posiadającej ten wątek najbardziej przypadło do gustu „Prawdziwy przypadek M. Valdemara”, opowieść o umieraniu w mesmerycznym transie. Poe napisał też wiele mniej sfabularyzowanych tekstów o tej tematyce, ale one podobały mi się zdecydowanie mniej. Poego potrafiło ponieść i dla osoby nie wtajemniczonej w te duchowe odjazdy trudno jest nadążyć za jego tokiem rozumowania:).
Poe pisał też opowiadania, które spokojnie można określić mianem kryminalnych, czy też detektywistycznych. W moim zbiorze znalazły się dwa z najsłynniejszych z nich, „Zabójstwo przy rue Morgue” i „Skradziony list” będące częścią tzw. „Trylogii Dupina”, czyli opowiadań o bystrym Dupinie, który dzięki swoim zdolnością analitycznym jest w stanie rozwiązać każdą zagadkę.
W zbiorze znalazł się też mój ulubiony „Wiliam Wilson”. Pisałam wcześniej o jego filmowej adaptacji. To absolutnie fenomenalna historia. Nie typowe opowiadanie grozy osadzone w mrocznym domostwie, z przemykającym duchem zmarłej piękności, lecz historia nosząca znamiona opowieści psychologicznej. Na prawdę mocna rzecz.
Wśród opowiadań nie zabraknie klasyki jak „Serce oskarżycielem”, „Studnia i wahadło”, „Maska czerwonego Moru”, czy „Czarny kot”, zajmujący w moim osobistym rankingu opowiadań Poego miejsce drugie, zaraz za „Wiliamem Wilsonem”. Poe z resztą był wielkim miłośnikiem kotów i często czynił z nich bohaterów w swoich dziełach.
Jeśli chodzi o styl pisarski autora, to cóż, musicie lubić archaiczny język, żeby się w nim rozmiłować. Poe pisze tak, jak autorzy w jego czasach. Używa wielu ozdobników, czyniąc zdania bardziej złożonymi niż jest to niezbędne do przekazania treści. Jego słowa to prawdziwa sztuka, nie środek przekazu.
Cóż mogę Wam powiedzieć na koniec? Czytajcie Poego znajdziecie w nim więcej horroru niż we współczesnych dziełach często nastawionych na tanią groteskę. Poe urodził się, żeby brodzić w tych swoich mrocznych historiach, wiecznie pogrążony w czarnych myślach wydał na świat coś godnego naśladowania.
„Cóż mają począć ludzie, dla których niebo i ziemia to za mało i nie mogą żyć, jeśli nie oczekują innego nieba i innej ziemi? Dla których ich własne życie takie jakim jest pozostaje snem, zasłoną, ciemnym lustrem i nie mogą pogodzić się z tym, że nigdy nie pojmą czym było naprawdę”.
Moja ocena:10/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klasyka horroru
Dodaj komentarz